Igor Janik dla SportoweFakty.pl: Trzy rzuty to za mało, by poczuć ciepłotę

Reprezentant Polski w rzucie oszczepem - Igor Janik opowiedział portalowi SportoweFakty.pl o swoich wrażeniach z tegorocznych igrzysk olimpijskich w Londynie i starcie na lekkoatletycznym stadionie.

W tym artykule dowiesz się o:

- Podsumowując mój start w Londynie... Nie można zaliczyć go do udanych... Co prawda, nie był tragiczny, ale mogło być znacznie lepiej. Nie zawsze jest kolorowo i z górki. Tym razem pewne problemy sprawiły, że ostatecznie zająłem dopiero dziewiętnaste miejsce. Po mistrzostwach Europy miałem przeciążony bark. Po kilku tygodniach było już na tyle dobrze, że po "rozrzucaniu się", mogłem normalnie "iść na maksa". Na igrzyskach w Londynie wszystko byłoby po mojej myśli, gdyby nie prawie 80 minut spędzonych w "call roomie". Podczas długiego czekania na wejście na stadion główny bark rzutowo całkowicie mi ostygł. Dodam, że w tym czasie nie było możliwości rzucania. Trzy rzuty na rozgrzewkę, odbyte dopiero na olimpijskim stadionie, to było dla mnie zdecydowanie za mało, by poczuć niezbędną ciepłotę - relacjonuje Igor Janik.

- Kolejne trzy rzuty w konkursie i dość przeciętny wynik. W Londynie się nie udało. Wierzę, że następnym razem będzie znacznie lepiej i szala ogólnego szczęścia przechyli się na moją stronę - mówi nasz reprezentant.

- Wioskę olimpijską, przebieg igrzysk, atmosferę - to wszystko oceniam za to pozytywnie. Bardzo dobre warunki mieszkalne, media w każdym mieszkaniu, smaczne posiłki i doskonałe warunki do treningu. Wszędzie pomocni ludzi. Dużo ochrony i policji. W Londynie panował naprawdę ogromny ład i porządek. Obiekty startowe - rewelacyjne. Komunikacja dość dobrze zorganizowana i przemyślana. Świetną sprawą były karty miejskie, które dostaliśmy na czas pobytu w brytyjskiej stolicy. Za ich pośrednictwem mogliśmy przemieszczać się swobodnie po całym mieście - chwali Brytyjczyków mistrz świata juniorów z Kingston (2002).

- Jedyne niedociągnięcia były w pracy samych sędziów. Przykładem może być czasami niezrozumiałe ocenianie w gimnastyce, czy w przypadku lekkiej atletyki zamieszanie podczas finałowego konkursu rzutu młotem kobiet - zauważa Janik.

- Miałem okazję uczestniczyć w ceremonii zamknięcia igrzysk. Niesamowita sprawa! Doskonały spektakl zrobiony w tonacji muzycznej. Mnóstwo ludzi, wiele gwiazd. Świetna gra światłami, fajerwerki. Naprawdę zrobiło to na mnie wszystko bardzo duże wrażenie. Myślę, że inni zawodnicy, trenerzy, czy nawet widzowie przed telewizorami się ze mną zgodzą. Takie coś można zobaczyć tylko raz na cztery lata - opowiada portalowi SportoweFakty.pl polski lekkoatleta.

Zobacz też:

Olimpijskie przesłuchania: Igor Janik

Kuczyński: Formy szukaliśmy w ciemnościach po omacku

Komentarze (0)