W tym artykule dowiesz się o:
O tym, że Polska sportami wodnymi stoi wiadomo już od pewnego czasu. W Atenach i Pekinie nasi reprezentanci wywalczyli medale między innymi w pływaniu, kajakarstwie, wioślarstwie, czy żeglarstwie. W Londynie do tych czterech wodnych dyscyplin być może dojdzie kolejna. Mowa o ekstremalnie wyglądającym kajakarstwie górskim, w którym z powodzeniem rywalizuje Mateusz Polaczyk.
Nasz olimpijczyk urodził się 22 stycznia 1988 roku i podobnie jak Piotr Siemionowski trenuje w wojskowym klubie sportowym w Bydgoszczy, choć pochodzi ze Szczawnicy. Polaczyk kajakarstwem zaraził się od swojego ojca Krzysztofa, ale cała jego rodzina była mocno związana z tą dyscypliną.
Początki zawodnika Zawiszy z kajakami to przede wszystkim turystyka familijna, spływy Dunajcem i wyprawy na Mazury. Od najmłodszych lat Mateusz rywalizował ze swoimi braćmi i bardzo szybko weszła mu w krew atmosfera współzawodnictwa.
Jego kariera juniorska przebiegała wyśmienicie - Polaczyk regularnie sięgał po medale największych krajowych imprez, mistrzostw świata i młodzieżowych mistrzostw Europy, a wśród seniorów odnalazł się już w 2006 roku. Wówczas wywalczył srebro podczas mistrzostw globu w drużynie, a w następnych latach nie miał sobie równych podczas akademickich MŚ i prestiżowego German Open.
Polak cały czas zbierał medal za medalem, ale wciąż brakowało mu sukcesów z najwyższego światowego formatu. Wszystko zmieniło się przed rokiem w Bratysławie, gdzie wychowanek klubu Pieniny Szczawnica jako jedyny z polskiej reprezentacji sięgnął po medal MŚ, zajmując drugie miejsce. Nasz slalomista błyskawicznie robi postępy i celuje, że w Londynie sięgnie po złoty krążek. Polaczyk nie ukrywa, że doskonale zna olimpijski tor i liczy na bezwietrzną pogodę.
Przypomnijmy, że po raz ostatni olimpijski medal dla Polski w kajakarstwie górskim zdobyła "dwójka" Krzysztof Kołomański - Michał Staniszewski, stając w Sydney na drugim stopniu podium.