Jej wpadką dopingową żył cały świat. Teraz się tłumaczy

Getty Images /  Matthew Stockman / Na zdjęciu: Kamila Walijewa
Getty Images / Matthew Stockman / Na zdjęciu: Kamila Walijewa

Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu, który zawiesił łyżwiarkę figurową Kamilę Walijewę opublikował pełny raport na temat wyroku. W nim zawarto wypowiedź Rosjanki, która przedstawiła trzy różne warianty nieumyślnego przyjęcia zakazanej substancji.

W tym artykule dowiesz się o:

Pod koniec stycznia 2024 roku rosyjska łyżwiarka figurowa Kamila Walijewa została oficjalnie zdyskwalifikowana na cztery lata. Biorąc pod uwagę, że kara liczona jest od grudnia 2021, połowa jest już za nią.

Przypomnijmy, że Walijewa zaliczyła wpadkę dopingową podczas igrzysk olimpijskich 2022 w Tokio. W jej organizmie wykryto trimetazydynę, substancję, która odpowiada za zwiększenie wydolności. Rosyjska agencja antydopingowa (RUSADA) tłumaczyła, że zabroniony środek został przyjęty przez 15-letnią wówczas łyżwiarkę przypadkowo, ale nie wpłynęło to na decyzję Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS).

Po kilku dniach od decyzji Rosjanka odezwała się w mediach społecznościowych, a konkretnie na popularnym głównie w Rosji Telegramie. Tam zamieściła zdjęcie banera reklamowego z jej wizerunkiem i podziękowała za wsparcie (więcej TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?

Teraz CAS opublikowało pełny raport na temat wyroku 17-latki. Nie zabrakło w nim tłumaczenia się z całej sytuacji. Otóż Rosjanka o pozytywny wynik testu obwinia słodycz przygotowaną przez dziadka. Jej zdaniem zakazana substancja trafiła do jej organizmu po spożyciu deseru truskawkowego przygotowanego przez mężczyznę na desce do krojenia, na której rozgniata swoje leki na serce.

Członek rodziny Walijewej miał zrobić to nieumyślnie. Słowo "truskawka" we wspomnianym dokumencie pojawiło się aż... 43 razy! Rosjanka użyła trzech możliwych wyjaśnień pozytywnego testu, a wszystkie dotyczyły właśnie przygotowanego deseru w noc poprzedzającą wyjazd do Petersburga.

- Prawdopodobnie ta piguła dostała się do deseru, który zwykle mi podaje. Albo, kilka razy przypadkowo widziałam, że rozgniatał pigułki nożem, rozpuszczał je w szklance i brał. Może więc piłam z tej samej szklanki albo tam, w domu, mogłam zjeść coś z tej samej deski do krojenia i tak dalej - tłumaczyła się łyżwiarka.

Z kolei Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) stwierdziła, że nie ma dowodów medycznych, które potwierdzają chorobę serca dziadka 17-latki. A to sprawia, że prawie niemożliwe jest, by takowa u niego występowała.

Przeczytaj także:
A jednak! Rosjanie i tak dostaną medale po dyskwalifikacji