Poprawiła się sytuacja Erwiny Ryś-Ferens, ale pomoc wciąż potrzebna

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Erwina Ryś-Ferens
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Erwina Ryś-Ferens

- Najbardziej potrzebuję teraz pomocy dobrego lekarza - mówi Erwina Ryś-Ferens. Znakomita polska panczenistka walczy z nowotworem kości. Choć wielu darczyńców już jej pomogło, Ryś-Ferens nadal potrzebuje finansowego i medycznego wsparcia.

W tym artykule dowiesz się o:

Uczestniczka Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku (1976), Lake Placid (1980), Sarajewie (1984) i Calgary (1988) na początku tego roku zachorowała na raka kości. Choroba zaatakowała jej nogi, nadmiernie eksploatowane przez ponad 20 lat ciężkich treningów. Ryś-Ferens straciła w nich władzę i obecnie wymaga całodobowej opieki.

Koszty leczenia i opieki szybko przekroczyły możliwości finansowe rodziny byłej łyżwiarki. Na szczęście pomogli ludzie dobrej woli - w nagłośnionej przez media zbiórce w serwisie zrzutka.pl zebrano ponad 105 tysięcy złotych. Wsparcia udzieliły też związki sportowe.

Przykuta do łóżka

- Po publikacjach na mój temat otrzymałam dużą pomoc. Ludzie wpłacali pieniądze, zgłosiły się do mnie Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego, Polski Komitet Olimpijski, Towarzystwo Olimpijczyków Polskich czy Urząd Marszałkowski. Moja sytuacja jest bez porównania lepsza niż jeszcze dwa miesiące temu, ale wciąż mam bardzo duże wydatki - przyznaje Ryś-Ferens.

Środki zebrane w czasie zbiórki oraz otrzymane od wymienionych darczyńców była znakomita panczenistka przeznacza na wizyty u lekarzy-specjalistów i fizjoterapeuty oraz na przystosowanie domu na potrzebny osoby niepełnosprawnej. Pani Erwina, którą nowotwór kości przykuł do łóżka, potrzebuje m.in. windy dla wózka inwalidzkiego. Remont już się zaczął, ale do jego końca jeszcze daleko.

Pomoc Fundacji Orlen

Przy pomocy serwisu WP SportoweFakty ze sprawą czterokrotnej olimpijki udało się dotrzeć do Fundacji Orlen, która pozytywnie rozpatrzyła wniosek polskiej sportsmenki o pomoc. Fundacja przyznała dotację w wysokości 40 tysięcy złotych. Rodzina Ryś-Ferens uzyskała już potwierdzenie przyznania takiej kwoty.

- Jak tylko otrzymamy tę dotację, sprowadzimy z Singapuru komórki macierzyste. To duży koszt, za jeden pakiet trzeba zapłacić 12,5 tysiąca złotych - tłumaczy pani Erwina. Dodaje, że choć otrzymała już znaczne wsparcie, pieniądze szybko znikają.

- Ale wielu ludzi chce mi pomóc, a to podniosło mnie na duchu. Teraz czuję się nieźle, choć źle sypiam. Nadal jestem pełna obaw, zastanawiam się, czy odzyskam sprawność, władzy w nogach wciąż nie mam. Szukam pomocy u różnych fizjoterapeutów. Byłam też na akupunkturze, ale mi nie pomogła - opowiada multimedalistka mistrzostw Polski i Europy w łyżwiarskim wieloboju.

Na pytanie, czego potrzebuje najbardziej, Ryś-Ferens odpowiada: - Dobrego lekarza, który znajdzie skuteczny sposób, żeby mi pomóc. Wciąż nie wiem, dlaczego moje nogi są niesprawne. Wiem tyle, że guzy uciskają nerwy. Pod koniec września mam wizytę u profesora onkologii. Mam nadzieję, że od niego się dowiem, czy można jeszcze coś zrobić. Chciałabym, żeby ktoś zajął się mną holistycznie, przedstawił kompletny plan powrotu do zdrowia.

Czytaj także:
Raport z Mińska. Artur Udrys: Mam nadzieję, że tę walkę w końcu wygramy
Pokonał COVID-19, a teraz dzieli się doświadczeniami. Kwarantanna Marcina Janusza trwała 40 dni

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała

Źródło artykułu: