Polscy łyżwiarze szybcy niedawno wyjechali na zgrupowanie do niemieckiego Inzell. W drużynie pojawił się jednak duży niepokój, gdy zaczęły docierać informacje od reprezentacji, które niedawno gościły w tym ośrodku.
W holenderskiej kadrze pojawiła się jedna zakażona osoba, a w niemieckiej dwie. Pojawiło się ryzyko, że Inzell stało się ogniskiem koronawirusa. Cała nasza 26-osobowa drużyna została poddana testom. Niestety, wyniki nie są dobre.
- Natychmiast zdecydowaliśmy, iż należy poddać testom całą naszą reprezentację. Niestety, okazało się, iż siedem spośród dwudziestu sześciu osób jest zakażonych - mówi dyrektor sportowy PZPS Konrad Niedźwiedzki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piotr Żyła znów tryska humorem. Pokazał kapitalny skok z Ga-Pa!
Zgrupowanie zostało od razu przerwane. Zakażeni są odizolowani od osób, które otrzymały negatywny wynik testu. Wszyscy wrócą do Polski.
- Siedem osób, które otrzymało pozytywny wynik testu, jest izolowanych od reszty ekipy i do Polski wróci oczywiście innym samochodem. Najważniejsze jest jednak, iż wszyscy czują się bardzo dobrze i nie mają żadnych objawów - dodaje Niedźwiedzki.
Nadal nie wiadomo, jak będzie wyglądać ten sezon w łyżwiarstwie szybkim. Puchar Świata został odwołany i w tej chwili w grę wchodzą jedynie zawody krajowe.
Międzynarodowe imprezy łyżwiarskie odwołane. Konrad Niedźwiedzki: To błędna decyzja >>
Polska traci ważną imprezę. Puchar Świata w Tomaszowie Mazowieckim odwołany >>