- Znaliśmy się prawie 50 lat. Kawałek mojej duszy odszedł wraz z Grześkiem (Skrzeczem - przyp. red.) - przyznał w specjalnym odcinku vloga Andrzeja Kostyry na kanale KOstyra SE w serwisie YouTube Paweł Skrzecz.
- Mógł pożyć. Miał fajną szkołę bokserską. Tak mu szło. Tyle planów mieliśmy razem, wyjazdów zakontraktowanych praktycznie do wakacji. W sobotę mieliśmy być na Balu Sportowca Podlasia... No niestety, nie zdążyliśmy... - dodał brat bliźniak zmarłego nagle w wieku 65 lat Grzegorza (więcej TUTAJ).
Medalista olimpijski z Moskwy w 1980 r. zdradził, że po raz ostatni rozmawiał z bratem przez telefon. Poradził mu wtedy, żeby udał się do lekarza z powodu złego samopoczucia i bólu gardła.
- No i miał zadzwonić. Już nie oddzwonił. Dzwoni do mnie jego córka Patrycja, że nie żyje. Nie chcieli robić sekcji zwłok. Po prostu, usnął w fotelu, bez żadnego grymasu na twarzy. Nie czuł żadnego bólu. Koniec i po człowieku - powiedział łamiącym się głosem.
Skończył się pewien etap w życiu również Pawła Skrzecza. Lekarstwem na ból i żałobę spowodowaną odejściem brata jest dla niego sala bokserska. Jak przyznał, najgorsze są tylko noce, kiedy nie może zasnąć.
Zobacz:
Komentator TVP Sport żegna Skrzecza. Zwraca uwagę na jedną rozmowę