"Mateusz od ponad dwóch lat niemal codziennie powtarzał mi: tatuś, zrób porządek z tą ręką" - napisał na Facebooku Jacek Murański.
Wspomniał także, że jego zmarły syn denerwował się podczas treningów ojca. Ze względu na to, że nie mógł używać prawej ręki, jego zajęcia wyglądały nie najlepiej.
"Jak się już po odejściu Mateusza na drugą stronę okazało, moja ręka była przez dwa lata nieprawidłowo diagnozowana" - przyznał Jacek Murański.
ZOBACZ WIDEO: Michał Materla rozmawia z KSW. Do takiej walki może dojść na PGE Narodowym
Po pierwszej walce z Arkadiuszem Tańculą przeszedł artroskopię prawego łokcia, która - jak relacjonuje - okazała się niepotrzebna.
"Bo nie ciała wolne były powodem chronicznego bólu mojej prawej ręki, lecz całkowicie zerwane więzadło" - napisał.
"Po odejściu Mateusza codziennie po kilkanaście razy, niemal obsesyjnie w mojej przestrzeni pojawiał się głos: tatuś, zrób coś z tą ręką" - dodał Jacek Murański.
53-latek zmienił lekarzy i tydzień później był już po właściwej operacji. Gdyby zwlekał dłużej, nie mógłby używać prawej ręki nawet do przekręcania kluczyków w stacyjce. Teraz czeka go sześć tygodni rehabilitacji.
"Tak, mam kontakt z Mateuszem..." - zakończył swój wpis. Przypomnijmy, że Mateusz Murański zmarł 8 lutego.
Czytaj także:
- Jotko zadebiutował w PFL. Kontrowersyjna decyzja sędziów
- Wskazał faworyta w walce Pudzianowski - Szpilka. "Ten scenariusz się sprawdzi"