W ostatnim czasie Piotr Lisek podjął dość kontrowersyjną decyzję i sprawił niespodziankę kibicom. 31-latek ogłosił, że zamierza kontynuować swoją karierę w skoku o tyczce, ale też spróbuje swoich sił w MMA.
Doświadczony sportowiec wystąpi już na najbliższej gali Clout MMA, a jego przeciwnikiem będzie Dariusz Kaźmierczuk, znany jako "Daro Lew". Co ciekawe, debiutant jest uznawany za zdecydowanego faworyta.
Fani byli zaskoczeni słowami Liska, które padły w wywiadzie dla portalu sport.pl. Jak sam przyznał, jest w stanie stoczyć nawet dwie walki.
- "Daro Lew" jest za słaby? No to po walce z nim, na tej samej gali, mogę zawalczyć z Natanem Macroniem. Dawać go - stwierdził podekscytowany nadchodzącym debiutem w nowej dyscyplinie Lisek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Tak spędzili miesiąc miodowy
Sympatycy lekkoatletyki mogą odetchnąć z ulgą, bowiem Lisek nie zamierza rezygnować ze skoku o tyczce. Jego celem jest występ na IO 2024.
- Polski Związek Lekkiej Atletyki obawia się, czy nie ucieknę na stałe do freak fightów, ale spokojnie. Zamierzam wystąpić na igrzyskach olimpijskich w Paryżu - oświadczył.
Czytaj więcej:
11 lat temu Pudzianowski spuścił mu lanie. "Bestia" wraca do Polski
Artur Szpilka już po operacji. "Mam nadzieję, że wszystko będzie git"