Od razu powiedział "tak". Szykuje się kapitalna bitka z udziałem Damiana Janikowskiego

Materiały prasowe / kswmma.com / Na zdjęciu:  Damian Janikowski
Materiały prasowe / kswmma.com / Na zdjęciu: Damian Janikowski

Kiedy zadzwonił menadżer z ofertą, Damian Janikowski długo się nie zastanawiał. Podjął rękawicę i 16 listopada podczas XTB KSW 100 zmierzy się z Piotrem Kuberskim. - Nigdy nie powiedziałem "nie" - tłumaczy swoją decyzję olimpijczyk.

W tym artykule dowiesz się o:

A trzeba przyznać, że najbliższy rywal Damiana Janikowskiego jest w najlepszym momencie swojej zawodowej kariery. Piotr Kuberski przystąpi do pojedynku po 11 zwycięstwach z rzędu. W całej karierze zanotował ich 14, z czego aż 12 zapisał na swoim koncie przed czasem. Doznał tylko jednej porażki.

"Qbear" to były mistrz organizacji FEN. W ostatnich pojedynkach odprawił Bartosza Leśkę i Michała Materlę, obu przez nokaut. W listopadzie w Gliwicach Kuberski miał walczyć o pas KSW należący do Pawła Pawlaka. Jak się później okazało szansę walki o tytuł jego kosztem otrzymał Mamed Chalidow, ale ostatecznie Pawlak doznał kontuzji.

Tak czy inaczej organizacja musiała znaleźć dla Kuberskiego nowego rywala. Wybór padł na olimpijczyka z Londynu. - Nie wiem, czy rozmowy toczyły się na zasadzie "Piotr Kuberski albo wcale", ponieważ to mój menadżer prowadził negocjacje z KSW. Było tak, że Michał (Pernach, menadżer Damian - red.) zadzwonił po konsultacji ze mną i powiedział, że na listopad, grudzień jesteśmy gotowi. Wojsław (Rysiewski, dyrektor sportowy KSW - red.) na pewno miał to z tyłu głowy. Jak się porobiły takie roszady, to na pewno nie chciał zostawić Kuberskiego jako pokrzywdzonego - wyjaśnia Damian Janikowski w programie "Klatka po klatce".

ZOBACZ CAŁY WYWIAD Z DAMIANEM JANIKOWSKIM

Kiedy były zapaśnik usłyszał o propozycji walki z Kuberskim, długo się nie zastanawiał. - Pomyślałem tylko o tym jego kopnięciu. Kiedy Piotrek trafił Michała Materlę, to on miał bardzo poważne problemy z nogą. Też pomyślałem o swojej nodze, ale powiedziałem sobie: "no przecież to jest sport, trzeba rywalizować, trudno, zrobimy tę nogę, naprawimy, wymienimy". I tylko tyle - żartuje i dodaje na poważnie. - A tak poza tym, to spokojnie powiedziałem: Michał, potwierdzaj, bierzemy tę walkę.

Janikowski przystąpi do walki z Kuberskim po porażce ze wspomnianym Pawłem Pawlakiem. Ale nie zamierzał kalkulować, czy - jak to się mówi w świecie MMA - brać walkę na odbudowanie rekordu.

- To też jest moja praca. Zrobiłem w tym roku tylko jedną walkę, a chciałbym zrobić też drugą. Kiedy pomyślałem, że mógłbym dostać drugą walkę w grudniu, kiedy trzeba byłoby wylatywać za granicę (KSW odbywa się w Paryżu - red.), to pomyślałem, że to jest bardzo dobry moment, bardzo dobra okazja i megakozacka walka. I na dodatek mówimy o KSW 100 - przyznaje otwarcie.

Janikowski zdaje sobie sprawę, że pojedynek z Kuberskim będzie wyglądał kompletnie inaczej niż jego lipcowe starcie z Pawlakiem. Wtedy to olimpijczyk musiał gonić po klatce za nieuchwytnym Pawlakiem i - biorąc pod uwagę styl mistrza KSW - nie był w stanie dobrać się do jego skóry. Janikowski dotrwał do ostatniego gongu, ale na przestrzeni pięciu rund był bezradny. Teraz obraz pojedynku ma wyglądać inaczej.

- Nasza walka na pewno będzie różnić liczbą ciosów. Pawlak macha, kopie, bije obraca i "pływa". W przypadku walki z Piotrkiem będzie precyzyjnie, mocno i co najważniejsze są trzy rundy. Będzie można od pierwszej rundy pójść mocnym "piecem", dać bardzo dobre tempo i utrzymać je i z czasem się "odpalać". Piotrek nie będzie uciekał, nie będzie się cofał, nie będzie biegał po klatce, będzie chciał się bić. Pawlak ma ten swój styl "pijanego mistrza" i jest ciężki do złapania, ucelowania. Zasięg, waga, masa, siła na pewno będą przewagą Kuberskiego, ale jak już dojdzie do wymiany, to będziemy się prać. On nie będzie kalkulował, uciekał, punktował, on jest zawodnikiem, który chce trafić, ustrzelić i znokautować przeciwnika - ocenia Janikowski.

Były zapaśnik uważa, że jego warunki fizyczne i styl walki wcale nie stawia na straconej pozycji w starciu z Kuberskim. - Jestem gorszy w te "szachy" i układanie prostym ciosem z dystansu. Mam krótkie ręce, jestem "zapasiorem", jestem niski jak na tę kategorię, ja potrzebuję wejść w zwarcie i się bić - wylicza.

Na pytanie, czy pojedynek może się zakończyć przed czasem, odpowiada wprost. - Spokojnie, nie mrugajcie.

Dodaje również, że pojedynek z Kuberskim może wyglądać podobniej jak jego walka z Tomaszem Jakubcem. - Tomek mnie wyprzedzał przednim ciosem, trafiał mnie, na chwilę mnie zamroczyło, wstałem. Jak już poszliśmy na wymianę, to już tam były iskry, pioruny i mój piorun trafił pierwszy. Wszystko jest możliwe, pytanie, jak Piotr będzie się zachowywał i reagował na zaczepki i ciosy, który przyjmie - zastanawia się olimpijczyk.

Były zapaśnik zdaje sobie jednak sprawę, że w Gliwicach czeka go trudne zadanie. Mówiąc o atutach swojego rywala zwraca uwagę nie tylko na mocne kopnięcia, czy precyzyjne uderzenia rękami.

- Największe wrażenie, robią jego warunki fizyczne i to, że radzi sobie bez problemu ze ścięciem wagi. Jak na tę kategorię wagową jest po prostu wielki chłopem. Tak naprawdę biję się z gościem z kategorii 93 kg. Trzeba naprawdę na niego uważać i liczyć się ze wszystkim. Spokój, precyzja i bardzo ciężkie ręce. Załatwił Materlę, Bartka Leśkę w ten właśnie sposób, że wyczekał i celnie, mocno trafiał w punkt. To wyglądało fenomenalnie - mówi Janikowski i jednocześnie zaznacza.

- Ale żaden z tych dwóch zawodników nie miał próby wejścia w nogi, nie złapali się w klinczu, nie powywracali się. Powiedziałem to już wcześniej, że Piotrek nie miał takiego wielopłaszczyznowego sprawdzianu.

Czy taki sprawdzian zafunduje mu Janikowski? Przekonamy się już 16 listopada podczas jubileuszowej gali XTB KSW 100. W Gliwicach do klatki wejdą między innymi Mamed Chalidow, Adrian Bartosiński, Mariusz Pudzianowski, Phil De Fries, Rafał Haratyk, Robert Ruchała, Andrzej Grzebyk, Wiktor Zalewski, Adam Brysz czy Igor Michaliszyn.

Komentarze (0)