W maju 2025 roku, po siedmiu wygranych z rzędu, przyszła pora na pierwszą zawodową przegraną Bo Nickala. Na gali UFC w Des Moines znokautował go Reinier de Ridder. Na amerykańskiego zawodnika spadła wówczas fala krytyki za słaby występ.
Kilka miesięcy po tych wydarzeniach Nickal odbił sobie tamto niepowodzenie. W nocy z soboty na niedzielę (15/16 listopada) czasu polskiego w historycznym Madison Square Garden w Nowym Jorku odbywała się gala UFC 322.
ZOBACZ WIDEO: "Nie pasuję do tego świata". Polski wojownik szczery do bólu
W jednej z walk udział brał wspomniany Nickal. Jego rywalem był Rodolfo Vieira. Rozstrzygnięcie zapadło w trzeciej rundzie pojedynku. Wówczas Amerykanin popisał się idealnie mierzonym uderzeniem nogą w głowę przeciwnika.
"O mój Boże! Bo Nickal nokautuje potężnym kopniakiem w głowę!" - napisano na profilu UFC Europe w mediach społecznościowych (na platformie X). Do wpisu dołączono nagranie wideo (to możesz zobaczyć na końcu artykułu).
Po ciosie Vieira padł jak rażony piorunem. Od razu stało się jasne, że Brazylijczyk nie będzie w stanie kontynuować walki.
Co ciekawe, chwilę po zakończonym pojedynku Nickal zwrócił się w kierunku zgromadzonych na obiekcie kibiców i pokazał im... środkowy palec.
- Nie mogę przeklinać, ale niech was szlag, że mnie wygwizdaliście, a potem mi kibicowaliście. Zastanówcie się - albo mnie kochacie, albo nienawidzicie. Wybierzcie jedno - powiedział, cytowany przez portal sports.yahoo.com
- Wiele przegrałem od najmłodszych lat i zawsze mnie mocno uderzali, ale wiecie co? Zawsze się podnoszę i nie poddaję, bo dla tego żyję, kocham to. To najfajniejsza praca na świecie - podsumował.