Wyjść zwycięsko z każdej sytuacji - rozmowa z Jimem Alersem, zawodnikiem MMA

Jim "Bestia" Alers to jeden z lepiej zapowiadających się zawodników w światowym MMA. Elokwentny i spokojny poza ringiem, w klatce zamienia się w prawdziwą bestię gotową rozszarpać każdego przeciwnika.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Pawłowski: W jaki sposób rozpoczęła się twoja przygoda ze sportami walki?

Jim Alers: - Zajmowałem się trochę zapasami w szkole średniej. Wydawało mi się, że po szkole zakończę moją przygodę ze sportem, nie będę już musiał dbać o wagę i trening. Po sześciu miesiącach okazało się, że tak bardzo tęskniłem za walką, że musiałem sobie znaleźć coś innego, żeby zapełnić tę lukę. Znalazłem BJJ.

Jak wyglądają twoje treningi i przygotowania do walk?

- Cały czas ciężko pracuję. Lubię otaczać się pozytywnymi ludźmi, którzy utrzymują mnie w dobrym humorze, ale są też w stosunku do mnie szczerzy i bezpośredni, mówią mi nad czym mam popracować. Zawsze staram sobie wizualizować każdy aspekt walki i szukać metod na zwycięstwo z każdej możliwej pozycji, w każdej możliwej sytuacji.

Przegrałeś tylko jedną walkę w całej swojej dotychczasowej karierze. Co poszło nie tak w pojedynku z Ronaldem Jacobsem?

- Wydaje mi się, że go po prostu nie doceniłem i byłem zbytnio przekonany o tym, że jestem nie do powstrzymania. Nauczyłem się, że rekord zawodnika nie ma żadnego znaczenia, a każdą walkę trzeba traktować tak samo poważnie jak kolejną, bez względu na to jak przeciwnik może się prezentować na papierze.

Twój ringowy pseudonim to "Bestia". Czy kryje się za tym jakaś historia?

- Owszem, za "Bestią" stoi pewien ukryty sens. U nas w klubie każdy ma przydomek związany z X-Menami. Tak się składa, że mam stopień naukowy z pedagogiki, a do tego jestem bardzo wyluzowanym gościem. Stąd mój pseudonim, który jest nawiązaniem do Bestii, postaci z serii komiksów. W komiksie Bestia jest nauczycielem mutantów, bardzo inteligentnym i spokojnym, ale mogącym zasiać niezłą młóckę jeśli jest tylko taka potrzeba.

Kto jest według ciebie najlepszym obecnie na świecie zawodnikiem w twojej kategorii wagowej?

- To jest akurat banalne pytanie w tym momencie. Jose Aldo jest najlepszym fighterem w wadze piórkowej, ale wszyscy dookoła stają się bardzo szybko coraz lepsi i ten stan może się niedługo zmienić.

Wielu zawodników marzy o podpisaniu kontraktu z UFC. Czy to także twoje marzenie?

- Tak, i wydaje mi się, że to jest marzenie każdego zawodnika. UFC to jest pierwsza liga, każdy dąży do tego, żeby tam się dostać i utrzymać na dłuższą metę.

Kto był największym wyzwaniem w twojej dotychczasowej karierze?

- Moim najtwardszym przeciwnikiem okazał się jak dotąd Freddy Assuncao. To naprawdę klasowy rywal, niesamowicie ciężko było skończyć tę walkę.
Czy jest ktoś z kim chciałbyś się zmierzyć ponownie?

- Każdego zawodnika, którego pokonałem, pokonałem bardzo pewnie, więc nie wydaje mi się, żeby była potrzeba rewanżu. Jeśli zaś chodzi o moją jedyną porażkę, to zaakceptowałem ją i wyniosłem z niej nauczkę, po czym poszedłem dalej, skupiam się na przyszłości, nie czuję, że rewanż byłby na miejscu.

Od sześciu walk jesteś niepokonany. Czujesz na sobie presję, żeby utrzymać tę pozytywną passę?

- Nie czuję żadnej presji, ale wydaje mi się, że kolejne zwycięstwa są bardzo ważne i chciałbym podtrzymać tę passę. Nie podoba mi się ta porażka w moim rekordzie.

Komentarze (0)