[i]
- To było tak, że chciałem po prostu uderzyć łokciami, on też chciał zadać jakiś cios i Sowiński ciągnął mnie do gardy, do siebie, i mocno chciał złapać, więc zderzyliśmy się głowami. To chyba, każdy widział i wie, że to był wypadek i niechcący uderzyłem Artura, i niestety nie mógł on kontynuować walki[/i] - mówi Anzor Azhiev.
Zawodnik zapytany o kolejną walkę na gali KSW odpowiedział: - Na tę chwilę nie wiem, ale mogę powiedzieć, że chętnie zawalczyłbym na grudniowej gali we Wrocławiu. Najchętniej chciałbym ponownej walki z Sowińskim, o ile tylko dojdzie do siebie. Żałuję, że dzisiejszego wieczoru nie udało mi się pokazać z mojej dobrej strony i walka tak się zakończyła.
Azhiev opowiedział również o swoich przygotowaniach do występu w Łodzi: - Jak zawsze przygotowywałem się ze swoim trenerem Piotrem Jeleniewskim, z trenerem Tomkiem Lipińskim i z chłopakami z klubu. Trenowałem też pod okiem Andrzeja Kościelskiego z Ankosu Zapasy Poznań. Przygotowywałem się dwa miesiące z tego względu, że miałem ramadan i po nim miałem tylko miesiąc i trzy tygodnie do walki. Każdy wie, że ramadan to taki czas, że jest bardzo ciężko trenować w tym okresie. Nie jestem Mamedem, ani Mariuszem Pudzianowskim żebym to ja decydował, kiedy zawalczę, gdyż jak właściciele federacji dają mi ofertę pojedynku, to ja walczę.