Profesjonalna kuźnia talentów w polskim MMA, twór Oknińskiego odnosi sukces

Profesjonalna Liga MMA zyskuje powodzenie w Polsce, zarówno pod względem sportowym oraz marketingowym. O tym wszystkim może świadczyć fakt, że od kwietnia 2012 roku odbyły się już 23 gale.

Waldemar Ossowski
Waldemar Ossowski
Trzeba od razu jasno wyjaśnić, że są również ludzie, którzy negatywnie postrzegają działalność tejże organizacji, stawiając zarzut, iż ów "profesjonalizm" jest obecny tylko w nazwie. Oczywiście, nic nie jest idealne, ale uwagę należy zwrócić na fakt, jak dużą pożytecznością charakteryzuję się Profesjonalna Liga MMA.

Organizacja ta daje możliwość debiutu zawodowego młodym adeptom sportów walki, którzy prędzej walczyli amatorsko, choćby na współpracującej z nią Amatorskiej Lidze MMA. Co prawda wypłaty za walkę nie powalają z nóg, co przyznaje sam założyciel PLMMA, Mirosław Okniński, ale nikt zawodników do walki nie zmusza. Oni przede wszystkim robią to w konkretnym celu pokazania się szerszej publiczności i nabrania doświadczenia. Gale PLMMA często wypełniają lokalne hale, zestawiając w walce wieczoru postać związaną z miejscem organizacji wydarzenia. Co więcej, organizacja ma także swoich mistrzów poszczególnych kategorii wagowych, co z pewnością zwiększa jej prestiż. Wszystko jest poparte stałą transmisją na antenie Orange Sport, czym inne gale podobnego kalibru pochwalić się nie mogą. Co budzi więc kontrowersje na polskim rynku MMA? Z pewnością postać Mirosława Oknińskiego, pioniera tej dyscypliny w Polsce. Trener m.in. Krzysztofa Jotki często wypowiada swoje zdanie, które nie zawsze podoba się ludziom w rodzimym środowisku. Często dochodzi również do sporów, a ostatnio głośna była sprawa z wprowadzeniem testów antydopingowych na galach, a temat ten wywołał dużą dyskusję. Co by jednak nie mówić, to Mirosław Okniński robi przede wszystkim też dużo pozytywnych rzeczy, mając na celu dobro tej dyscypliny w Polsce.

Czy Profesjonalna Liga MMA jest przepustką do spełnienia marzeń każdego zawodnika, czyli występów w UFC? Wydaje się, że tak, bo taki jest jej główny cel. PLMMA można nawet porównać do amerykańskiego potentata, ale na razie tylko pod względem częstotliwości organizowanych gal. Poza czysto sportowym aspektem, ostatnio organizacja ta sięgnęła jednak do walk osób znanych, choć nie wypada nazywać tych pojedynków "walkami dziwolągów". Chodzi rzecz jasna o starcie Kamila Bazelaka z Józefem Warchołem. Ten zabieg miał na celu polepszenie wyników oglądalności PLMMA, jak i jej dobrą promocję. Na dużą pochwałę zasługuje też organizacja grudniowej gali w Legionowie, gdzie w walce wieczoru wystąpi najlepszy zawodnik wagi ciężkiej, Damian Grabowski, a także wiele innych cenionych fighterów.

Działalność Profesjonalnej Ligi MMA może cieszyć i wszyscy w polskim środowisku wszechstylowej walki wręcz powinni odnieść z tego wymierne korzyści. Kwestię finansowania należy przedstawić na konkretnym przykładzie, porównując ją do innych dyscyplin. Na początku każdej zawodowej kariery występuję się w mniejszych ligach, by potem zostać zauważonym przez krajowych potentatów i zarabiać godziwe pieniądze. Tak jest też w tym przypadku, a droga do UFC stoi otworem i obyśmy doczekali się niedługo pierwszego wychowanka PLMMA za oceanem.

Tego pragnie fan MMA. Pudzianowski vs Nastula

Czy według Ciebie występy na galach PLMMA są wstępem do kariery w UFC?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×