Przed PROMMAC 1: Wymagająca przeszkoda na nowej drodze mistrza

[tag=41892]Mariusz Cieśliński[/tag] jako pierwszy Polak zdobył tytuł mistrza świata w boksie tajskim i na trwale zapisał się w historii sportów uderzanych. Już 1 marca czeka go debiut w formule MMA.

1 marca we wrocławskiej hali Orbita Cieśliński wystąpi w jednej z walk wieczoru gali Professional MMA Challenge. Wielu ludzi zastanawia się, na co jeszcze stać jednego z najbardziej utytułowanych zawodników sportów walki w Polsce. Sam bohater tego zamieszania podkreśla, że środowisko MMA nie jest mu obce, a do występu w nowej formule nakłaniany był od dawna.

Cieśliński to przede wszystkim pierwszy Polak, który zdobył tytuł zawodowego mistrza świata w boksie tajskim. Podczas nowojorskiej gali "Best of the Best" pokonał jednogłośnie na punkty w wadze 126 funtów (58 kg) gwiazdę tego sportu, legendarnego Tajlandczyka Faphimai'ego Bunkerda. Polak stoczył w swojej karierze prawie 300 zawodowych pojedynków. Mariusz Cieśliński od samego początku był jedną z głównych twarzy nowej organizacji, jaką jest PROMMAC. Zawodnik przekroczył już granicę 40 lat, ale wyraźnie nie spuszcza z tonu. Nadal cieżko trenuję, a dodatkowo odbył obóz w Świeradowie-Zdroju, wraz z innymi zawodnikami marcowej gali. O przygotowanie i umiejętności stójkowe Cieślińskiego możemy być spokojni. Nurtujący pozostaje aspekt jego przygotowania parterowego i zapasów. Często zdarzało się już obserwować czołowych zawodników kickboxingu, karate, boksu czy innych dyscyplin, którzy sprowadzeni do parteru, kompletnie się w nim nie odnajdują. O umiejętnościach polskiego mistrza przekonamy się już w samej walce z Foudą, chyba że do konfrontacji grapplerskiej nie dojdzie. Marcin Różalski zaliczył udany debiut w MMA, z kolei Przemysławowi Salecie ta sztuka już się nie udała. O tym jak będzie z Mariuszem Cieślińskim przekonamy się już 1 marca.

Trzeba przyznać, że rywal dla debiutującego Polaka jest wymagający. Może Szwed nie imponuje swoim rekordem, ale przede wszystkim jest bardziej obyty w MMA. Ma za sobą 6 walk, z który 3 zakończyły się jego wygranymi. Rzadko bywa tak, że w debiucie zawodnikowi daje się rywala pokroju Foudy. Wymagania względem mistrza tajskiego boksu są jednak większe i chcąc odnieść jakikolwiek sukces w nowej dla siebie formule, Cieśliński musi wygrać tą walkę. Tym bardziej, że Fouda nie jest wirtuozem parteru, gdzie mógłby poddać Polaka. Zawodnik Pancrase Gym swoje wygrane walki toczył aż do decyzji sędziów, jeżeli można mówić o walce na pełnym dystansie czasowym, gdy ma ona tylko dwie rundy. Nie można jednak lekceważyć Szweda, gdyż ma on za sobą wiele starć półzawodowych. Sposób na Martina Foudę znalazł już Sebastian Romanowski na gali IRFA 4 w 2013 roku. Zawodnik Berserker's Team wygrał w Sztokholmie przez jednogłośną decyzję.

Walka Cieśliński vs Fouda zapowiada się interesująco. Większość kibiców jest ciekawa, jaką formę zaprezentuje jedna z głównych twarzy nowej siły na rodzimym rynku MMA. O tym, jak mistrz świata w boksie tajskim poradzi sobie, w nowej dla siebie formule MMA, kibicie przekonają się, oglądając transmisję z gali na antenie TVN Turbo.

Źródło artykułu: