Trzeba realizować swoje marzenia - wywiad z Dawidem Morą przed galą FEN 4

Dawid Mora już 16 sierpnia wystąpi w jednej z głównych walk gali [tag=43626]Fight Exclusive Night[/tag] 4. W wywiadzie opowiada on m.in. o przygotowaniach do tego pojedynku i planach na przyszłość.

W tym artykule dowiesz się o:

Gala organizacji FEN po raz pierwszy odbędzie się poza Wrocławiem, a dokładnie w sopockiej Hali Stulecia. Przeciwnikiem Dawida Mory będzie Michał Wlazło, doświadczony kickboxer oraz zawodnik MMA. Ich starcie zostało zakontraktowane w kategorii ciężkiej.

Waldemar Ossowski: Jak idą przygotowania do walki z Michałem Wlazło?

Dawid Mora: Przygotowania ciężkie. Dużo sparuję z zawodnikami jego postury i pracuję nad mocnymi kombinacjami. Teraz obóz w Zakopanem, następnie około tygodnia rozruch no i walka. Tak się składa, że okres przygotowawczy trwa u mnie dosyć długo, bo aż od starcia na Słowacji, także czuję lekkie zmęczenie. Bez problemu jednak realizuje plan zadań ułożony przez Tomka Makowskiego.
[ad=rectangle]
Kto będzie stał w pana narożniku 16 sierpnia?

- Szczerze przyznam, że nie wiem kto. Na pewno mój Trener Makowski i liczyłem na Damiana Grabowskiego, natomiast tak się składa, że będzie miał walkę dzień przed moją w Rosji, więc nie da rady. Liczę jednak na swoich przyjaciół z Gymu. Ostatnio w narożniku miałem Krzysia Kaczmarka oraz Michała Szmajdę. Dwóch zawodowych "stójkowiczów" w walce MMA. Jak się okazało przyniosło to oczekiwany efekt. Ostateczna decyzja zawsze należy do trenera.

Czy spodziewał się pan kolejnego występu dla FEN w tak krótkim czasie?

- Rzeczywiście jest to krótki odstęp czasowy między walkami, ale zdecydowaliśmy się, że wystąpię. Po mojej karierze amatorskiej trzeba szybko robić rekord w zawodowych bitwach, bo życie stygnie, a trzeba realizować swoje marzenia.   Jestem zadowolony z faktu, że panowie Jóźwiak i Sawicki postawili na mnie przy kolejnej gali. Widocznie sprostałem ich oczekiwaniom i zaproponowali kolejny występ, co mnie bardzo cieszy.

Czy od momentu udanego zawodowego debiutu zmieniło się coś w pańskim życiu? Więcej sponsorów, rozpoznawalność?

- Więcej znajomych na facebooku (śmiech). Wiadomo, że koledzy i przyjaciele się cieszą, bo od dawna namawiali mnie, abym wystąpił na gali, bo miałem wiele propozycji już dużo wcześniej, natomiast nie miałem możliwości i chęci na to, aby występować, no i żona nie chciała. Nie przesadzajmy jednak. To dopiero pierwsza walka, nie uważam się za gwiazdora, ale to miłe, jak obcy ludzie piszą mi gratulacje. Na pewno trzeba się jeszcze napocić, aby być rozpoznawalnym. W sumie to nawet nie wiem, jak to wszystko wygląda, bo moje życie na dzień dzisiejszy to sala treningowa i dom, więc jedyni, którzy mnie witają uśmiechem to koledzy, rodzina i psy. Sponsorów nie mam i w sumie nie potrzebuję, natomiast, jeśli okaże się, że będę dobrym "produktem", to wykorzystam to do darmowego promowania szczytnych celów, akcji pomocy innym itd.

Dawid Mora efektownie zadebiutował na zawodowej scenie MMA
Dawid Mora efektownie zadebiutował na zawodowej scenie MMA

Czy znał pan wcześniej Michała Wlazło oraz co wie pan na jego temat?

- Nie znałem Michała wcześniej i w sumie dalej go nie znam, ale poznamy się w Sopocie. Na pewno wypijemy kawę i pogadamy po walce. Jestem ciekaw jego występów we Florencji. Wiem o nim tyle, że jest dobrym "stójkowiczem", nie wiem jak radzi sobie w parterze. Również trenuje CrossFitt i jest w ekipie Trec'a, tyle wiem. Dużo się nasłuchałem od ludzi na jego temat, ale nie biorę tego do siebie. Wszystko w ostateczności weryfikuje ring. Nie wolno lekceważyć przeciwnika i trzeba go szanować.

Czy nie żałuje pan, że walka nie odbędzie się na zasadach K-1?

- Już zdecydowałem, że będę walczył w MMA. Jest tam szerszy wachlarz możliwości. Jestem instruktorem Street Fight i dużo elementów mogę wykorzystać w walce w parterze. W sumie wywodzę się ze stójki, ale nie ma to jak połączyć oba te elementy. Wtedy wywiązuje się niezła awantura, a ja to uwielbiam.

Ile walk, oprócz nadchodzącej, planuje pan jeszcze "zrobić" w tym roku?

- W Sopocie oczywiście już jest "zaklepana" oraz na pewno na MFC w Nowej Soli. Marzy mi się więc zakończenie tego roku z rekordem 3-0-0 w MMA. Kolejny rok to już więcej walk, bo w tym zacząłem dosyć późno, bo w kwietniu, więc nie miałem zbytnio czasu na więcej bitw. W 2015 chciałbym stoczyć 5-6 walk.

Przy jakim utworze planuje pan wyjść do walki 16 sierpnia?

- Zawsze będę wychodził przy autorskim projekcie Krzysztofa Polaka i Dj'a Drzewo. To jest zremiksowana Haka wojenna wykonywana przez nowozelandzkich rugbystów. Wiąże się to ze starą tradycją, której opis można łatwo znaleźć w książce. Głównie chodzi o to, że przed każdym bojem wykonywali ją, aby przestraszyć i pokazać swoją siłę przeciwnikowi. Jak wiadomo rugby jest bliskie memu sercu, jak również zielonogórska drużyna RCZG.

Źródło artykułu: