Popularny "Meta" to były zawodnik organizacji KSW, dla której stoczył dwa pojedynki. Jego bilans zawodowy to 5 wygranych walk i tylko jedna porażka, jaką doznał w ostatnim pojedynku z Maciejem Górskim.
Waldemar Ossowski: Jak idą przygotowania do gali KOMMA 1?
Michał Mankiewicz: Bardzo dobrze. Trening, trening, dobre jedzenie, regulowanie wagi i gdzieś tam daleko w tyle regeneracja.
[ad=rectangle]
Kto z zawodników głównie "obciąża" pana w przygotowaniach?
- Głównie są to chłopaki z Octagonu, swoje "cegiełki" dorzucają moi trenerzy - Grzegorz Jarząbek i Eugeniusz Mandrysz, a rano trenuję też w Silesian Cage Club.
Trudno było pana przekonać do powrotu na zawodową scenę MMA, czy to pan sam zdecydował o powrocie?
- O powrocie nie musiałem decydować, nie walczyłem bo od 2010, miałem 3 operacje i to mnie zatrzymało, zawsze chcę się bić. Miałem wrócić na gali EFM w Ostravie, niestety gala została odwołana. Wracam teraz, na gali KOMMA i wierzę, że ludzie jeszcze mnie pamiętają i również oczekują tej walki tak samo jak ja.
Czy po walce na KOMMA 1 planuje pan jeszcze jakieś starty w tym roku?
- Zobaczymy jak sprawy się potoczą 13 września, ale w planie mam jeszcze jedną walkę.
- Czy wierzy Pan w powodzenie projektu organizacji KOMMA?
- Gdybym nie wierzył nie brałbym w niej udziału. Myślę, że w Polsce potrzeba kolejnych dobrych organizacji. Trzeba tylko konsekwentnie dążyć do celu i nie poddawać się, nawet jeśli na początku pojawią się jakieś niepowodzenia.
Jedynej porażki w karierze doznał pan z rąk Macieja Górskiego, który również powraca do zawodowych startów. Czy chciałby pan zmierzyć się z nim w rewanżowym pojedynku?
- Bez dwóch zdań jestem na "tak".
Jak ocenia pan rozwój polskiego MMA od czasu, kiedy stoczył pan ostatnią walkę?
- MMA od kliku lat rozwija się coraz szybciej, idzie to w dobrym kierunku. Widzę to choćby po amatorskich zawodach gdzie startują zawodnicy z mojego klubu OCTAGON. Z zawodów na zawody jest coraz wyższy poziom, zawodnicy zdobywają doświadczenie, co później przekładają na zawodowe MMA. W Polsce mamy wielu bardzo dobrych zawodników, co odzwierciedla najbliższa gala UFC w Szwecji, a tam oczywiście trzymam kciuki za Janka.
Skąd wziął się pański pseudonim - "Meta"?
- W skrócie. Zazdrość kolegów tłumaczona ruską metką (śmiech).
Przy jakim utworze planuje pan wyjść do walki 13 września?
- To dla mnie drugorzędna sprawa, jeszcze o tym nie myślałem. Ważne, żeby dała mi tzw. "kopa" i miała przekaz adekwatny do moich zamiarów w klatce.