Zawodnik z Białej Rawskiej w jednym z wywiadów powiedział, że w MMA zamierza walczyć do ukończenia 40 lat. Wydaje się więc, że 2016 rok będzie ostatnim, w którym kibice zobaczą "Pudziana" w klatce.
Z pewnością samo KSW jak i polskie MMA jest już gotowe na odejście tak wielkiej gwiazdy. Dzięki niemu popularność tego sportu osiąga szczyt, coraz więcej zawodników pojawia się w telewizji, żyje z walk i przybywają wciąż nowi sponsorzy.
[ad=rectangle]
Sam Pudzianowski obok Mameda Chalidowa, jest jednym z najlepiej opłacanych zawodników MMA w Polsce, a nawet na świecie. Utytułowany strongman walczy dwa razy w roku, z reguły w okresie letnim i zimowym. Ostatnio coraz większa liczba osób docenia w Pudzianowskim nie tylko wielką siłę marketingową, ale także postęp w jego umiejętnościach. Wygrane nad dwoma byłymi zawodnikami UFC oraz mistrzem olimpijskim w judo, Pawłem Nastulą, najlepiej o tym świadczą.
Era "Pudziana" w MMA trwa już szósty rok, od kiedy pokonał on na gali KSW 12 Marcina Najmana. W jego karierze można odnotować wzloty i upadki, od porażek po zmiany trenerów i koncepcji na trenowanie. Teraz jednak wydaje się, że Mariusz Pudzianowski to zawodnik ułożony, który nawet przymierzany jest do starcia z Karolem Bedorfem o pas wagi ciężkiej. Kto by wcześniej przypuszczał, że "Pudzian" będzie w stanie wywalczyć sobie prawo do starcia o mistrzowski pas, wszak przez wielu nie był on postrzegany jako prawdziwy zawodnik MMA.
Wydaje się więc, że KSW ma jeszcze dwa lata, by jak najbardziej wypromować swą markę na Pudzianowskim, przede wszystkim poza granicami. Z tego powodu też jest on przymierzany do gali KSW w Londynie, 31 października, jako jeden z głównych, o ile nie główny, koń napędowy sprzedaży biletów i transmisji w PPV.
Czy Mariusz Pudzianowski faktycznie zakończy karierę w wieku 40 lat? Mistrz świata strongmanów przyzwyczaił kibiców, że nie rzuca słów na wiatr, stąd jego kariera zmierza już ku końcowi. Dwie walki w tym roku oraz w 2016 mogą być ostatnimi występami ikony polskiego MMA, wszak od "Pudziana" wszystko co dobre dla tego sportu się zaczęło.
Waldemar Ossowski