Dla Mameda Chalidowa była to pierwsza obrona pasa mistrzowskiego KSW wywalczonego w grudniu ubiegłego roku w walce z Michałem Materlą. Nikt się jednak nie spodziewał, że batalia z Azizem Karaoglu będzie taka trudna.
Od samego początku starcia na trybunach niosło się gromkie "Mamed". Reprezentant Polski starał się przejść do parteru, ale Turek z niemieckim paszportem był niechętny do walki w tej płaszczyźnie. Próbował znokautować olsztynianina, ale ten skutecznie się bronił. Walka przeniosła się na matę. Chalidow stopniowo zyskiwał przewagę. Próbował taktarova, ale Karaoglu się wybronił. Zawodnik z Dusseldorfu przetrwał pierwszą rundę, co może być zaskoczeniem dla wielu kibiców.
W rundzie drugiej Chalidow ponownie chciał iść do parteru, czego jednak unikał Karaoglu. Mistrz KSW zapowiadał, że będzie toczył pojedynek w sójce, jednak prawda okazała się być inna. Publiczności nie podobało się, że Karaoglu nie chciał bić się w parterze. W końcu pojedynek przeniósł się na matę, gdzie zawodnik Arrachionu dążył do poddania. Karaoglu pozostał nieugięty i nie dał się poddać najlepszemu zawodnikowi znad Wisły.
Finałowa faza starcia miała wymiar decydujący, bo po dwóch rundach można było punktować remis. Chalidow cały czas szedł do parteru, ale Karaoglu był pasywny. Fani zaczęli wręcz wygwizdywać największą polską gwiazdę. Nie ma żadnych wątpliwości, że była to jedna z najsłabszych walk olsztynianina w karierze. Niemiec poszedł po gilotynę, ale nieskutecznie. Sędzia kilkukrotnie ostrzegł reprezentanta Arrachionu Olsztyn przed przewracaniem się na matę. Walka zakończyła się w słabym stylu.
Sędziowie KSW wskazali na zwycięstwo reprezentanta Polski przez większościową decyzję, co nie spodobało się fanom. Kibice wygwizdali obu zawodników po starciu, co jest niespotykane przy walkach Chalidowa. Mistrz KSW uniósł rękę Karaoglu w górę i wręczył pas przegranemu.
- Mamed zasługuje na szacunek. To on stworzył KSW. Nie zawalczę z nim więcej, bo to mój brat! Nie chcę rewanżu, to on jest mistrzem - powiedział Turek.
- Dałem słabą walkę, tylko dlatego, że przeciwnik mocny. To najsilniejszy rywal w mojej karierze. Wiem jedno, że to pierwsze takie mocne lanie, które dostałem. Sędziowie tak zdecydowali. Muszę jeszcze raz zobaczyć tę walkę. Biorę przerwę na dwanaście miesięcy, bo nie czuję głodu walki. Jestem zmęczony MMA, chcę odpocząć - stwierdził zasmucony Chalidow.
ZOBACZ WIDEO Jędrzejczyk: byliśmy o krok od zwycięstwa (źródło TVP)