Federacja KSW nie mogła znaleźć zastępstwa i ściągnęła pojedynek z rozpiski. Informacja o anulowaniu starcia pojawiła się wczoraj wieczorem. Grzegorz Szulakowski, który wypadł także z walki na KSW 33 z powodu kontuzji nogi, tym razem uszkodził bark. Mieszkaniec Namysłowa zamieścił na Facebooku wiadomość z wyjaśnieniem, dlaczego zdecydował się wycofać z boju:
"Szuli Wariat, to nie zawalczy na gali KSW 34. Załamany to mało powiedziane! Bark strzelił, takiej kontuzji niestety nie mogłem przeskoczyć, a do oktagonu nie chciałem wchodzić na 50 proc. To była ostatnia prosta :(. Tak blisko, a tak daleko :(. Hmm tak widać było mi pisane. Co nie zabije, to wzmocni!!! Wrócę i zdobędę co moje!!!. Przepraszam niektórych, że się zawiedli, ale czekaliście na to tak samo jak ja. Więcej na tematu za kilka dni”.
Zrozumienia dla wytłumaczenia „Szulcego” nie znalazł jego niedoszły rywal Bartłomiej Kurczewski. "Kura" przekazał portalowi mmarocks.pl komentarz do zaistniałej sytuacji, w którym w ostrych słowach skomentował to, co się wydarzyło:
"Jestem bardzo niezadowolony, 8 tygodni przygotowań i wszytko na nic. Na MMAFC w Inowrocławiu walczyłem z blokadą i nie mogłem szyi skręcać z bólu, a udało mi się z taką kontuzją zdobyć Heraklesa. Trzeba mieć jaja albo jak się ich nie ma zmienić sport".
To nie pierwszy raz, kiedy reprezentant Berkutu Arrachionu Olsztyn wycofuje się z pojedynku na KSW. Przed poprzednim wydarzeniem 29-latek najpierw wszedł w miejsce Jakuba Kowalewicza, a tydzień później uszkodził nogę i wycofał się z pojedynku. Wtedy w jego miejsce wskoczył właśnie Bartłomiej Kurczewski. Łodzianin uległ na KSW 33 Łukaszowi Chlewickiemu i miał zawalczyć w sobotę o być albo nie być w największej polskiej organizacji.
[b]Zobacz wideo: Sowiński przed obroną pasa na KSW 34
[/b]