UFC 205: Ależ wojna! Nieśmiertelny Thompson i krwawa walka zakończona remisem

To z pewnością była jedna z najlepszych walk w historii UFC. Tyron Woodley po pięciu rundach wojny w oktagonie zremisował z Stephenem Thompsonem i zachował pas mistrza UFC w wadze półśredniej. Była krew, kontrowersje i wielki zachwyt fanów.

W tym artykule dowiesz się o:

Pojedynek od samego początku emocjonował fanów zgromadzonych w Madison Square Garden. Był pełen wymian, gry w parterze, w której o dziwo broniący tytułu mistrz nie odstawał od wybitnego grapplera, jakim jest Stephen Thompson.

Już w 1. rundzie Woodley rozciął jednym z uderzeń łokciem nos "Wonderboya". Thompsonowi nie przeszkodziło to jednak w kontynuowaniu walki z rywalem, a co więcej od 2. rundy to on zaczął częściej dochodzić do głosu.

W 4. rundzie stało coś nieprawdopodobnego. Tyron Woodley poważnie naruszył rywala, który padł na matę oktagonu. Tam mistrz UFC zasypał rywala gradem mocnych ciosów i wydawało się, że koniec walki jest nieunikniony. Sędzia jednak starcia nie przerwał, a Woodley chwycił zakrwawioną głowę przeciwnika i próbował poddać go gilotyną. Ta technika także nie spowodowała utraty przytomności u Thompsona, co więcej w ostatnich sekundach tej odsłony walki to on miał pozycję dominującą w parterze. Kibice w legendarnej hali oszaleli!

W ostatnich pięciu minutach mistrzowskiego boju twardych wymian w stójce nie było końca. Ostatecznie sędziowie punktowali ten pojedynek jako remisowy (jeden z trzech wskazał na wygraną Woodleya, dwaj pozostali remis). W takim wypadku pas pozostał na biodrach zawodnika z St. Louis.

Przegapiłeś walkę Polek o pas UFC w Nowym Jorku? Nic straconego! Powtórka dziś o 21:00 w Extreme Sports Channel.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: W Czarnogórze czeka nas młyn

Komentarze (0)