Artur Sowiński przed KSW 38 Live in Studio: będzie "łupanka" w klatce

Materiały prasowe / kswmma.com
Materiały prasowe / kswmma.com

W walce wieczoru piątkowej gali KSW 38 Live in Studio wystąpią zawodnicy, w których drzemie sportowa złość. - Coś zostało mi skradzione - mówi były mistrz KSW Artur Sowinski. W walce z Łukaszem Chlewicki zapowiada mocne grzmoty.

W tym artykule dowiesz się o:

Sowiński (17-8) to niedawny czempion KSW w wadze piórkowej (do 66 kg). "Kornik" stracił tytuł w ostatnim starciu z Marcinem Wrzoskiem. Pojedynek przerwał lekarz. Podobnie zakończyło się starcie Łukasza Chlewickiego (14-5-1), który w piątek zmierzy się z Sowińskim.

[b]

WP SportoweFakty: Pana najbliższy rywal był wściekły, że doktor przerwał jego ostatnią walkę. Pan też przegrał w podobny sposób z Marcinem Wrzoskiem. Była złość?[/b]

Artur Sowiński: - Jestem zawodnikiem MMA, chcę wygrywać za wszelką cenę. Z jednej strony rozumiem argumenty, że najważniejsze jest zdrowie. Popatrzmy na to z drugiej strony - gdyby zdrowie było moim priorytetem, to w życiu nie uprawiałbym sportu zawodowego. Co wspólnego ze zdrowiem ma profesjonalne uprawianie sportu? Tak, byłem wściekły. W MMA było mnóstwo pojedynków, w których zawodnicy z gorszymi kontuzjami od mojej nie tylko wytrzymywali do ostatniego gongu, ale też wygrywali. Nie mam wątpliwości - coś zostało mi skradzione. Złość już została przetrawiona i zamieniona w motywację.

Dał pan jednak pretekst do przerwania walki. Co nie zagrało?

- Wiele elementów nie zagrało. Mieliśmy nad czym pracować z trenerem. Pierwsza runda była dobra w moim wykonaniu. Uważam, że ją wygrałem. W drugiej odsłonie nastąpiło niepotrzebne rozluźnienie. Popuściłem śrubę, zamiast ją dokręcić. To był główny powód tego, że pojedynek potoczył się na moją niekorzyść.

ZOBACZ WIDEO Pudzianowski: Kowalczyk będzie zasysał tlen wszystkimi otworami

Czy w związku z tym zmienił pan coś w przygotowaniach?

- Każde są inne. Tym razem postanowiłem zrezygnować z dalekich wyjazdów. Odwiedzałem tylko chłopaków w Cieszynie, gdzie razem sparowaliśmy. Przed poprzednimi walkami jeździłem do Niemiec do Petera Sobotty, zaliczałem różne obozy sparingowe. Teraz pracowaliśmy w klubie. Zmieniło się też nasze podejście do zbijania wagi.

Łukasz Chlewicki twierdzi, że "tnie" pan wagę sbyt drastycznie. Czy tym razem było podobnie?

- Teraz minimalnie mniej zbijaliśmy "z wody" (proces polegający na częściowym odwodnieniu organizmu - red.). Chcę zaznaczyć, że ten cały proces mam bardzo dobrze opanowany. Robię to całkowicie bezpiecznie i nie ma w moim przypadku niebezpieczeństwa odwołania walki. Przed najbliższym starciem postanowiliśmy wydłużyć nieco proces odwadniania. To był świetny pomysł. Teraz rekordów nie biłem.

Cieszy się pan z doboru rywala?

- Tak. Łukasz Chlewicki mocny, solidny zawodnik, uznane nazwisko w polskim MMA.

Niesamowite zapasy, duża zadziorność w stójce i niespotykany charakter. Zgadza się z pan z taką charakterystyką "Saszy"?

- Uważam, że Łukasz po wielu latach kariery wreszcie znalazł się w odpowiedniej dla siebie kategorii wagowej. Nie będzie już tak odstawał warunkami fizycznymi od rywali. Jest twardy, nie da się go złamać w walce. Ma kapitalne zapasy i ciężko prawą rękę. Zwrócił pan uwagę na jego charakter. Poprawię pana - on ma jaja do tego sportu jak mało kto.

Cały czas obserwuję pana lewą rękę. Trzyma pan w niej kostkę do gry na gitarze.

- Tak, to prezent od kolegi. Był koncert zespołu Korn, na który nie mogłem się wybrać, ponieważ byłe już w procesie "robienia" wagi. Znajomy sprezentował mi kostkę mojego ulubionego zespołu. Trzymam ją w dłoni i już się nastrajam.

Będzie ciężkie granie na KSW 38 Live in Studio?

- Będzie "łupanka" w klatce. Już się jaram i zapraszam wszystkich przed telewizory.

[b]rozmawiał Artur Mazur

[/b]

Komentarze (0)