Karol Bedorf i Michał Kita wejdą do oktagonu 27 maja na gali KSW 39: Colosseum na PGE Narodowym w Warszawie. Będzie to ich drugie starcie. Poprzednia walka, która została rozegrana na KSW 33 w listopadzie 2015 roku, zakończyła się efektownym zwycięstwem "Coco". Kopnięty w głowę Kita padł na matę jak rażony prądem.
- Nasz pierwszy pojedynek nauczył mnie, że od początku do końca trzeba być w pełni skoncentrowanym. Tamta walka była pod moje dyktando, ale wkradł się moment rozluźnienia. Drugi raz sobie na to nie pozwolę - odgraża się Kita na łamach "Super Expressu".
"Masakra" jest przekonany o swojej wygranej na KSW 39. Swój optymizm opiera na tym, że były mistrz wagi ciężkiej polskiej organizacji MMA nie wytrzymał kondycyjnie walki z Fernando Rodriguesem (na grudniowej KSW 37: Circus of Pain).
- Bedorf okłamuje swoich kibiców, że ciężko trenuje, ale już po trzech minutach walki z Rodriguesem miał przysłowiowy zawał serca. Potem to już była egzekucja ze strony Fernando. Skoncentrował się na byciu celebrytą. Zapłaci za to. Nauczę go pokory - ocenia 36-letni fighter w rozmowie z tabloidem.
Bedorf nie pozostaje dłużny swojemu przeciwnikowi i przekonuje, że to on wyjdzie zwycięsko z tej konfrontacji. - Największą słabością Michała jest jego zadufanie w sobie. Czeka go kolejny brutalny nokaut. Wtedy kopnąłem go prawą nogą, a teraz dostanie lewą - zapowiada.
ZOBACZ WIDEO Ciężki nokaut na gali Kickboxing Talents!