Na gali UFC Fight Night 118 w Gdańsku pojawił się Conor McGregor. Mistrz wagi lekkiej największej organizacji MMA na świecie przyleciał do Polski, żeby dopingować swojego klubowego kolegę i sparingpartnera z akademii SBG Ireland, Artema Lobova. Ten jednak przegrał z Brazylijczykiem Andre Filim, a "Notorious" może mieć teraz poważne kłopoty.
Nie chodzi jednak o skandaliczne zachowanie gwiazdora UFC, który podczas walki Lobova krążył wokół oktagonu, dając rady Rosjaninowi, za co otrzymał upomnienie od sędziego, a o incydent, do którego miało dojść zaraz po zakończeniu tej potyczki.
Kamery telewizyjne nagrały bowiem McGegora, który prowadząc Lobova do szatni, miał powiedzieć - tu cytat: "He's a f***" (z ang. "On jest ped***"). - Każdy wie, że jest ped***!".
Conor McGregor caught making shocking homophobic slurs https://t.co/OQPHi6lKTJ pic.twitter.com/sCJB4OLp4w
— Sun Sport (@SunSport) 22 października 2017
"The Sun" pisze, że wprawdzie nie wiadomo, do kogo były skierowane obraźliwe słowa McGregroa - czy do rywala Lobova, czy też sędziego, który go upominał - ale UFC powinna zająć się tą bulwersującą sprawą.
ZOBACZ WIDEO Zwycięski debiut Michała Cieślaka w wadze ciężkiej. "Mój narożnik mniej uspokajał"