Gala KSW 41 dostarczyła mnóstwo emocji. Właściciele największej polskiej federacji nie zawiedli się "freak fightem", w którym zmierzyli się Tomasz Oświeciński i Paweł Mikołajuw. Drugi z nich był faworytem i w pierwszej rundzie dominował, ale potem inicjatywę przejął "Strachu", który ostatecznie pokonał przed czasem popularnego rapera. Obu to starcie kosztowało tyle zdrowia, że potem jeszcze długo dochodzili do siebie.
Wszyscy zastanawiają się, co dalej z tymi zawodnikami. Obaj nie są jeszcze na takim poziomie, aby rywalizować z czołówką wagi ciężkiej. To skłoniło właścicieli KSW do tego, aby poważnie zastanowić się nad rewanżem i dziś to najbardziej prawdopodobny scenariusz.
- Jeszcze nie podjęliśmy oficjalnych rozmów, ale myślę, że to bardzo prawdopodobne rozwiązanie. Kibice chętnie by zobaczyli ich rewanż, a pierwsza walka była wyrównana - komentuje Martin Lewandowski w rozmowie z portalem sport.pl.
Na tym starciu "Popkowi" na pewno bardzo zależy, bo jego reputacja znacznie ucierpiała. Istnieją jednak uzasadnione obawy, że rewanżu może unikać Oświeciński. Na KSW 41 wygrał, ale musiał wiele się namęczyć. Martin Lewandowski jednak o to się nie obawia.
- Debiuty bywają trudne, ze względu na duży stres i brak znajomości realiów prawdziwej walki, sparringi to zawsze będą "laboratoryjne" warunki. Teraz już wie, co to znaczy wejść do klatki. Wie także, jak trudno budować kondycję, a przede wszystkim zna już Popka jako przeciwnika, dlatego na pewno lepiej by zawalczył niż za pierwszym razem. A przecież wygrał poprzednią walkę! Dlatego teraz znacznie łatwiej byłoby mu się przygotować - tłumaczy.
Pojawiały się także głosy, że filmowy "Strachu" mógłby teraz zmierzyć się z Tyberiuszem Kowalczykiem. Właściciel KSW jednak twierdzi, że to na razie za wysokie progi, bo mówimy o zawodniku, który stoczył wyrównany bój z Mariuszem Pudzianowskim i jest znacznie bardziej doświadczony w MMA.
ZOBACZ WIDEO Oświeciński po walce z "Popkiem": nie pamiętam, co działo się w drugiej rundzie