- Ostatnimi czasami mocno się tym zadręczałem. Zawalczę ponownie, może nie. Niestety nie ogłoszę teraz swojej kolejnej walki. Chciałbym oficjalnie poinformować o zakończeniu kariery zawodnika mieszanych sztuk walki - powiedział Michael Bisping podczas swojego programu Believe You Me Podcast.
Brytyjczyk z polskimi korzeniami nieudanie zakończył 2017 rok, a jak się teraz okazuje, także swoją karierę. W listopadzie ubiegłego roku na UFC 217 przegrał przez poddanie z Georgesem St. Pierrem, tracąc tym samym pas kategorii średniej. Zaledwie trzy tygodnie później Bisping został znokautowany w dwie i pół minuty przez Kelvina Gasteluma.
- To była bardzo długa podróż. Zacząłem trenować w 2003 roku. 15 lat jako zawodowiec, w tym 12 w UFC. Nie można tego robić przez całe życie - powiedział Brytyjczyk.
Przed dwoma porażkami "The Count" prowadził serię zwycięstw, podczas której pokonał między innymi Andersona Silvę, Luke'a Rockholda i Dana Hendersona. W swojej karierze Bisping stoczył aż 29 pojedynków pod szyldem UFC.
- Cały czas mam problem ze swoim okiem, jednak po walce z Gastelumem zaczęło mi również dokuczać zdrowe oko. Nigdy wcześniej o tym nie mówiłem. Myślałem, że odkleiła mi się siatkówka, zacząłem panikować. Po powrocie do domu odwiedziłem więc lekarza, jednak po dokładnym badaniu okazało się, że to odłączenie ciała szklistego - opisuje Bisping.
Jak się okazuje, pożegnalną walkę "The Count" miał stoczyć na początku 2018 roku w Londynie, jednak do takiego starcia nie doszło. - Negocjowałem z UFC walkę z Rashadem Evansem w Londynie, jednak ostatecznie do tego nie doszło i dobrze, że tak się stało. Miałem już pas, wygrałem dużo pojedynków, zrobiłem wszystko, co chciałem. Trzeba wiedzieć, kiedy skończyć. Mam już prawie 40 lat. Pora na mnie - zakończył Brytyjczyk.
ZOBACZ WIDEO Szpilka mówi o błędzie organizatorów. Wie, dlaczego nie udało się zapełnić stadionu