Jasna deklaracja Chalidowa. "Gdyby doszło do wojny, nie będę uciekać"
Mamed Chalidow pochodzi z Czeczenii, ale od wielu lat mieszka w Polsce i ma nasze obywatelstwo. Nie ukrywa, że wielkim uczuciem darzy oba kraje. - Jestem Czeczenem, który kocha Polskę - mówi gwiazdor MMA.
Gwiazdor KSW wielokrotnie zapewniał, że czuje się Polakiem. Nigdy jednak nie odcinał się od swojej drugiej ojczyzny. Oba kraje kocha tak samo, a za Polskę byłby nawet gotów walczyć.
- Jestem Czeczenem, który kocha Polskę. Tęsknię za Czeczenią, ale kiedy tam wyjeżdżam, to tęsknię za Polską. Reprezentuję Polskę i gdyby ktoś napadł na mój kraj, to na pewno będę go bronił. Mieszkam tutaj, mam polski paszport i choć mam nadzieję, że do wojny nie dojdzie, to gdyby coś takiego się działo, to nie będę uciekać. Mam tutaj rodzinę oraz przyjaciół i honor nie pozwoliłby mi stąd odejść - mówi w najnowszym vlogu Andrzeja Kostyry.
Chalidow skomentował także niedawną awanturę na gali UFC. Po walce Chabib Nurmagomiedow zaatakował ludzi Conora McGregora. Rosjanin tłumaczył się, że w końcu nie wytrzymał licznych prowokacji i ataków na rodzinę, ojczyznę oraz religię. Mamed w ogóle nie wszedłby do klatki z przeciwnikiem pokroju Irlandczyka.
- Nie chcą go osądzać, bo skupiałem się na walce. To, co działo się przed walką, niektórzy nazywają show. Dla mnie jednak obrażanie kogoś to nie jest show. Chabib i tak wiele wytrzymał przed walką. Jeżeli mnie ktoś obrazi przed walką, to do niej nie dojdzie, bo nie chcę walczyć z człowiekiem, który nie szanuje sportu i mnie - tłumaczy.
Kostyra zapytał gwiazdora MMA, jak często odwiedza rodzinną Czeczenię. W tym momencie Chalidow zdecydował się na smutne wyznanie.
- Ostatnio bardzo często bywa w Czeczenii. Ostatnio jeżdżę tam dwa, trzy razy w roku. Niestety, moja mama w te wakacje umarła i dlatego byłem tam ostatnio dłużej. Ojciec jednak cały czas tam mieszka - przyznał.
1 grudnia 38-letni wojownik stoczy drugą walkę w tym roku. Na gali KSW 42 w Gliwicach będziemy świadkami hitowego rewanżu z Tomaszem Narkunem.