Na początku konfrontacji opolanin był nieco zardzewiały. Było widać, że powrócił do gry po dłuższej przerwie. Z minuty na minutę się rozkręcał i w końcu udało mu się zdominować przeciwnika. Wygrał przez uderzenia w parterze. Przeciwnik, Jose Rodrigo Guelke, nie miał żadnych argumentów, żeby odpowiedzieć.
Niewykluczone, że Damian Grabowski triumf okupił złamaniem ręki, co powiedział tuż po walce. Jak poinformował później Paweł Jóźwiak, opolanin miał problemy z dłonią jeszcze w trakcie przygotowań. Udało mu się jednak wyjść do oktagonu i odnieść zwycięstwo.
- Jestem jeszcze w szoku. Byłem bardzo zestresowany. Spodziewaliśmy się innego scenariusza. Pierwsze sekundy byłem spięty. Teraz już będzie z górki. Niebawem kolejna walka w oktagonie, już za trzy miesiące. Od poniedziałku wracam do treningów - powiedział 38-latek tuż po walce.
Reprezentant Czerwonego Smoka Poznań to weteran polskiej sceny MMA. W przeszłości bił się w największej światowej federacji UFC. W 2013 został mistrzem M-1 Global w wadze ciężkiej. Był również wicemistrzem świata i mistrzem Europy w brazylijskim jiu-jitsu.
Do oktagonu w stolicy Wielkopolski wyszedł przede wszystkim, aby zmazać plamę po passie trzech porażek z rzędu. Wszystkie poniósł w oktagonie światowego giganta. Wygląda na to, że pora udowodnić swoją wartość i powrócić do walk na najwyższym poziomie.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #24: "Popek" musi odpowiedzieć na kilka ważnych pytań