Rozdział pierwszy
Maj 2006 roku. Mistrzostwa świata IFMA w kategorii do 57 kilogramów. W ćwierćfinale 19-letnia Joanna Jędrzejczyk trafia na 18-letnią Walentinę Szewczenko. Starcie jest niezwykle wyrównane i kończy się decyzją sędziów na korzyść zawodniczki z Kirgistanu.
- Myślałam, że coś zwojuję. Byłam bojowo nastawiona. Wylosowałam... najgorzej, jak mogłam. W pierwszej rundzie kategorii do 57 kilogramów trafiłam na Walentinę Szewczenko. Ta blondynka reprezentująca Rosję była już mistrzynią świata. Trenowała sporty walki praktycznie od dziecka. Słyszałam, że w wieku dwunastu lat znokautowała... dwudziestodwulatkę. Przegrałam, pierwszy raz w karierze. Byłam oburzona, załamana. Płakałam. Wiedziałam jednak, że to nie koniec. To nie był z mojej strony fatalny występ. Przegrałam nieznacznie, na punkty - wyznała w książce "Wojowniczka" Joanna Jędrzejczyk.
To był początek rywalizacji Polki z niebezpieczną Walentiną Szewczenko. Wtedy nikt nie spodziewał się, że zawodniczki spotkają się w ringu jeszcze kilkukrotnie, a finał całej historii będzie miał miejsce na wielkiej gali mieszanych sztuk walki w 2018 roku.
Rozdział drugi
Zaledwie półtorej roku później Joanna Jędrzejczyk ponownie trafiła na Walentinę Szewczenko. Polka doskonale znała już wtedy zawodniczkę urodzoną w Kirgistanie, a starcie z nią wiązało się z dodatkowymi emocjami. To właśnie Szewczenko zadała Jędrzejczyk pierwszą przegraną w karierze. Drugi pojedynek jednak również nie poszedł po myśli reprezentantki naszego kraju. Olsztynianka po raz drugi przegrała decyzją sędziów.
- Przed mistrzostwami byłam w sztosie. O ile rok wcześniej myślałam, że umiem już wszystko, to teraz znajdowałam w sobie więcej pokory. Nie wyobrażałam sobie jednak, że nie wywalczę medalu. Losowanie, pierwsza rywalka, ciach - Walentina Szewczenko. Trenerzy reprezentacji z innych krajów i zawodnicy mieli przede mną respekt. Wiedzieli, że jestem mocna. Zdobyłam uznanie. Mówili, że walka Szewczenko - Jędrzejczyk powinna się odbyć w finale, nie w eliminacjach. Pojedynek był bardzo wyrównany. Odpadłam - opowiedziała Polka w książce napisanej wspólnie z Przemysławem Osiakiem.
Starcie był jednak niezwykle wyrównane, o czym wielokrotnie Jędrzejczyk mówiła. - Zaakceptowałam porażkę z 2006 roku. Do dziś uważam ją za jedyną sprawiedliwą w karierze. Na drugą przegraną jednak nie zasłużyłam. To ja powinnam znaleźć się w strefie medalowej, nie jakaś biedna Turczynka, laska z Urugwaju czy nie wiadomo skąd - stwierdziła Jędrzejczyk.
Rozdział trzeci
Na kolejny pojedynek odwiecznych rywalek nie trzeba było czekać długo. Już w 2008 roku drogi Jędrzejczyk i Szewczenko skrzyżowały się ponownie. Starcie zakończyło się po raz kolejny decyzją sędziów na korzyść zawodniczki z Kirgistanu. Pierwszy raz starcie odbyło się jednak w finale turnieju IFMA. Trzecią wygraną odnotowała Szewczenko, która zdobyła złoty medal w kategorii do 57 kilogramów. Jędrzejczyk musiała zadowolić się srebrem.
Polka po raz kolejny przyznała, że niesłusznie przegrała wtedy decyzją sędziów. Według olsztynianki starcie było niezwykle wyrównane, a punktacja powinna trafić na jej konto.
Rozdział czwarty
Od ostatniej walki Jędrzejczyk z Szewczenko minęło 10 lat. Zawodniczki ponownie spotkają się - tym razem jednak w klatce i na całkowicie innych zasadach, niż w dotychczasowych pojedynkach. Dla zawodniczek jest to nowy rozdział i nowa przygoda, a do zdobycia znacznie więcej, niż kilkanaście lat temu. Stawką walki na UFC 231 będzie pas mistrzowski największej organizacji MMA na świecie w kategorii muszej.
- Nie obchodzi mnie to, to było dekadę temu. Obydwie jesteśmy bardziej utalentowane i dużo mocniejsze niż wtedy. To świetne wyzwanie i jestem jeszcze bardziej podekscytowana. Nasze walki w tajskim boksie miały miejsce ponad dekadę temu, więc teraz jesteśmy całkowicie innymi zawodniczkami - powiedziała na kilka dni przed UFC 231 Polka.
Dla Jędrzejczyk będzie to ogromna szansa na zostawienie za sobą przegranych z Rose Namajunas i rozpoczęcie kolejnego rozdziału w organizacji UFC. Poprzeczka wisi jednak niesamowicie wysoko, bo Szewczenko w swojej poprzedniej walce pokazała całkowitą deklasację przeciwniczki. Do zyskania jest niesamowicie dużo, do stracenia natomiast wiele. Polka postawiła jednak wszystko na jedną kartę i chce dokonać historii w organizacji UFC.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #27 (highlights): piekielne nokauty w kilkanaście sekund