Wrzosek to były mistrz federacji KSW. Zawodnik klubu Shark Top Team Łódź po pas sięgnął 3 grudnia 2016 roku, pokonując Artura Sowińskiego w Krakowie. Pół roku później podopieczny trenera Łukasza Zaborowskiego stracił jednak tytuł na rzecz Klebera Koike Erbsta.
W ostatniej walce, na KSW 46 w Gliwicach, Marcin Wrzosek przegrał po jednogłośnej decyzji sędziów z Salahdinem Parnassem. Nadchodzący bój z Danielem Torresem będzie więc dla niego szczególnie ważny i zadecyduje o jego przyszłości w polskiej federacji.
W rozmowie z Polsatem Sport "Polski Zombie" przyznał, że jest niezmiernie szczęśliwy, iż zawalczy w Atlas Arenie. - Jestem bardzo zadowolony z tego, że walczę w Łodzi, bo tutaj mieszkam. Jest to kolejne małe marzenie, będę walczył przed swoją publicznością - powiedział 31-latek.
Przy okazji Wrzosek zwrócił uwagę na to, jak należy bić się z Brazylijczykiem. "Lyoto" w ostatnim pojedynku przegrał bowiem z Romanem Szymańskim. - Jego atutem jest przede wszystkim siła fizyczna. Słabe strony Torresa wyeksponował Roman Szymański - w walce z pleców nie jest on tak silny, jak w stójce. Myślę, że ja również wyciągnę z tego wnioski. Zmęczę go w klinczu, a potem znokautuję - dodał.
W walce wieczoru gali KSW 47 w Łodzi Tomasz Narkun zmierzy się z Philipem De Friesem o pas wagi ciężkiej. W innym ciekawym pojedynku rękawice skrzyżują Mariusz Pudzianowski i Szymon Kołecki.
ZOBACZ WIDEO: Joanna Jędrzejczyk apeluje po tragedii w Gdańsku. "Dzielmy się dobrem na co dzień"