MMA. UFC Kopenhaga. Michał Oleksiejczuk przed walką: Nie mogę się nastawiać na nokaut

Getty Images / Jeff Bottari / Na zdjęciu: Michał Oleksiejczuk
Getty Images / Jeff Bottari / Na zdjęciu: Michał Oleksiejczuk

- Nie można lekceważyć mojego rywala. Na pewno będzie niebezpieczny i zdeterminowany - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Oleksiejczuk (14-2, 1 NC), który w sobotę podczas gali UFC w Kopenhadze zmierzy się z Ovince'em St-Preux (23-13).

"Lord" znakomicie radzi sobie w amerykańskiej organizacji. W 2019 roku Polak zwyciężył już dwa pojedynki przez efektowne nokauty i jest blisko awansu do czołowej piętnastki wagi półciężkiej. Michał Oleksiejczuk rozbijał w oktagonie Giana Villante'ego i Gadżymurada Antigułowa.

Tym razem zawodnik z Lubelszczyzny w najbliższej potyczce skonfrontuje się z wysoko notowanym Ovince'em St-Preux. "OSP" to uznana marka w światowym MMA. 36-latek w pokonanym polu zostawił m.in. Coreya Andersona, Yushina Okamiego czy Patricka Cumminsa.

Zobacz takżeMMA. ACA 101. Kolejna gala w Warszawie. Wystąpią gwiazdy polskiej sceny

Maciej Szumowski, WP SportoweFakty: Przed panem walka w Danii. Jak się podoba w Kopenhadze?

Michał Oleksiejczuk, zawodnik UFC: Jest w porządku. Bardzo fajne miasto, bardzo mili ludzie. Skupiam się tylko na pojedynku. Na razie nic nie zwiedzałem. Może po walce, jak będzie chwila czasu, to wtedy się uda coś obejrzeć.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Karol Zalewski rozpętał burzę. Tomasz Majewski odpowiada

W piątek czeka pana ceremonia ważenia. Jak idzie ścinanie wagi, jak samopoczucie?

- Na tę chwilę (czwartek, godz. 15:15 - przyp. red.) chyba zostało 1,5 kilograma, więc się nie martwię o to. Nie czuję się wyczerpany, mimo że musiałem obciąć trochę limit kaloryczny. Czuję się dobrze i zbijanie wagi też tak idzie.

W czwartek widział się pan z rywalem, Ovince'em St-Preux. Jakie są pana odczucia po spotkaniu z nim?

- Wiadomo, że w UFC jest podobnie. Czy to dzień medialny, czy ważenie, to wszystko wygląda tak samo. Jestem do tego przyzwyczajony. Spojrzeliśmy sobie w oczy, to tworzy napięcie, jest jakoś stresujące. Staram się dozować emocje przed tym. Czekam tylko na walkę.

Po raz kolejny będzie pan walczył w karcie głównej. Czy pojawiło się poczucie wzrostu wartości medialnej?

- Na pewno. Im więcej walk wygranych, tym popularność jest wyższa. Da się to odczuć. Cieszę się i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.

Jak może pan scharakteryzować przeciwnika? Wydaje się być wszechstronnym i doświadczonym zawodnikiem, mimo że przegrał trzy z czterech ostatnich walk. 

- Przegrywał, ale z dobrymi zawodnikami i po dobrych walkach. Nie można go lekceważyć, na pewno będzie niebezpieczny i zdeterminowany. Na takiego St-Preux się nastawiam. Nie można zapominać o tym, że trzy lata temu bił się o pas z Jonem Jonesem, więc to naprawdę niebezpieczny zawodnik, który łatwo nie odda tego pojedynku.

Jest pan "łowcą nokautów". Ostatni dwaj rywale przegrywali w mniej niż dwie minuty. Można spodziewać się przedłużenia tej efektownej serii?

- Na pewno będę chciał, ale nie nastawiam się na skończenie. Po prostu wchodzę do klatki. Jeśli będzie trzeba bić się trzy rundy, to to zrobię. Jeżeli uda się skończyć wcześniej, to też to zrobię. Nie mogę się nastawiać na nokaut, bo jak tak robię, to wtedy to nie wychodzi. Jestem dobrze przygotowany i chcę pokazać to w klatce.

Zwycięstwo może dać panu awans do najlepszej piętnastki rankingu wagi półciężkiej. Czy jest jakiś upragniony rywal?

- Skupiam się na tej walce, a później zobaczymy. Teraz liczy się tylko to. Nikogo upatrzonego w tej chwili nie mam.

Zakładając, że wygra pan w sobotę i nie odniesie żadnych kontuzji. Kiedy możemy spodziewać się powrotu?

-  Jeśli byłbym zdrowy, to to zależy od ofert i musiałbym porozmawiać ze swoim sztabem. Zobaczymy. Myślę, że po nowym roku byłoby dobrze, ale jeżeli pojawi się jakaś ciekawa oferta, to nie wykluczam pojedynku jeszcze w tym. Nie mam określonego planu.

Rosja, Czechy, teraz Dania. Woli pan walczyć w Europie, czy jest jednak chęć spróbowania swoich sił w Stanach Zjednoczonych?

- Debiut miałem w USA, więc nie jest to jakaś nowość. Na razie wolę budować sobie markę w Europie, a za jakiś czas, jak będą zwycięstwa, to chciałbym spróbować w Ameryce. Ale nie śpieszy mi się, jestem młodym zawodnikiem i mam mam naprawdę dużo czasu.

W karcie walk gali w Kopenhadze są też Ion Cutelaba i Khalil Rountree. Z jednym miał pan się bić, z drugim do pojedynku doszło (pierwotne zwycięstwo Oleksiejczuka, ale zmienione na no contest - przyp. red.). Widzi pan któregoś jako przyszłego rywala?

-  To zależy. Jeśli Rountree albo Cutelaba będą mieć passę zwycięstw, to może do tego dojść. Nie jest powiedziane, że nie. To na pewno jest prawdopodobne. Zobaczymy, co przyniosą sobotnie walki.

Wydarzeniem ostatnich tygodni w UFC było ogłoszenie walki Jana Błachowicza z Ronaldem Souzą. Wierzył pan, że Polak powalczy z Jonem Jonesem o pas wagi półciężkiej?

- Zaskoczenia nie było. Janek wygrał po porażce z Thiagiem Santosem z Lukiem Rockholdem, który na dodatek przechodził z wagi średniej. Moim zdaniem jeszcze jedna, dwie walki i dopiero. Błachowicz, logicznie patrząc, jest najbliżej pojedynku o pas, bo inni są albo kontuzjowani, albo po porażkach.

Zobacz takżeMMA. KSW 52. Albert Odzimkowski zmierzy się z Michałem Michalskim

Gala UFC on ESPN+ 18 w Royal Arenie w Kopenhadze odbędzie się 28 września. W walce wieczoru zmierzą się Jack Hermansson i Jared Cannonier. Karta główna rozpocznie się o 20:00. Pojedynek Oleksiejczuka z St-Preux jest zaplanowany na ok. 20:30.

Komentarze (0)