35-latek w UFC toczył już pojedynki z byłymi czempionami. Marzeniem Marcina Tybury jest zdobycie mistrzowskiego pasa największej światowej organizacji MMA. Droga do tego jest jeszcze daleka, ale Tybura robi wszystko, by powtórzyć wyczyn Jana Błachowicza. Rywalizujący w kategorii ciężkiej zawodnik wygrał ostatnio siódmą z dwunastu walk w UFC.
Tybura celuje w powrót do pierwszej dziesiątki rankingu. W realizacji tego założenia mają pomóc treningi z Andrzejem Kościelskim, który przed laty współpracował z Błachowiczem. Tybura widzi postępy w swoim treningu, co już wkrótce musi przynieść efekty.
Ważną zmianą w jego życiu jest także rezygnacja z restrykcyjnej diety. - Odstawiłem dietę, bo nie czułem różnicy. Długo czekałem na efekty w postaci lepszej dyspozycji na treningu albo spalenia tkanki tłuszczowej, ale się nie doczekałem. Oczywiście nie jest tak, że teraz jem byle co i kiedy chcę. Odżywiam się zdrowo, ale normalnie - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: KSW 55. "Klatka po klatce" (on tour). Michał Materla walczył mimo poważnej kontuzji! "Lekarz powiedział, że to szaleństwo"
Jak przyznał, trzymanie się reguł diety, kupowanie odpowiednich produktów i ważenie posiłków zabiera zbyt dużo czasu i jest dla niego męczące. - Tę energię wolę spożytkować inaczej, na przykład przygotowując się mentalnie do treningu i trenując mocniej. Trzeba szukać przyjemności w dyskomforcie. Tego nie zastąpi ani dieta, ani suplementy czy odnowa biologiczna - dodał.
W niedzielę w Abu Zabi Tybura stoczył kolejny pojedynek w UFC. Pokonał w nim Amerykanina Bena Rothwella, wygrywając trzeci pojedynek z rzędu.
Czytaj także:
MMA. UFC. Jan Błachowicz o walce z Adesanyą: Może spróbować, ale szybko wróci do swojej dywizji
Boks. Menadżer Mariusza Wacha: Od tygodnia rozmawiamy z obozem Fury'ego