[b]
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Po decyzji Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającej prawo aborcyjne pierwszy raz publicznie zabrałaś głos w sprawie, która budzi tak wielkie emocje. Dlaczego właśnie teraz?[/b]
Karolina Kowalkiewicz, zawodniczka MMA: Nie mogłabym spojrzeć w lustro, gdybym teraz siedziała cicho. Od paru dni chodzę po domu i nie mogę się uspokoić. W jednym momencie jestem wściekła, za chwilę chce mi się płakać, potem czuję bezradność, a jeszcze później wstyd za to, co dzieje się w moim kraju. Zostałyśmy pozbawione prawa do wyboru w sytuacji absolutnie ekstremalnej. Inni ludzie chcą decydować o naszych ciałach, o naszym życiu. To niedopuszczalne i oburzające. Wydawało mi się, że w cywilizowanym, demokratycznym kraju, w XXI wieku takie rzeczy nie mają prawa się wydarzyć.
ZOBACZ WIDEO: Genesis. "Klatka po klatce". Marcin Różalski: Ta walka dała mi to, o czym marzyłem
Na Instagramie zamieściłaś bardzo emocjonalny post. Jakie były reakcje?
Bardzo dużo osób mnie poparło, ale było też dużo hejtu. Niektórzy panowie mi grozili, pisali w prywatnych wiadomościach, że powinnam dostać w pysk. Albo nawiązywali do urazu oka, którego doznałam w ostatniej walce, i pisali, że trzeba mi uszkodzić drugie. Co ciekawe, żadna kobieta mi nie groziła, tylko mężczyźni. Na szczęście tych pozytywnych wiadomości było zdecydowanie więcej.
Często w życiu słyszałaś, że ze względu na "tradycyjne wartości" jako kobieta nie powinnaś czegoś robić? Nie powinnaś trenować sportów walki, nie powinnaś wchodzić do klatki i się bić?
Słyszałam to bardzo często. Teraz w imię tych tradycyjnych wartości wszystkim Polkom narzuca się, co mogą robić ze swoim ciałem, a czego im nie wolno. Sprowadza się nas do roli inkubatorów. Tak nie może być.
Napisałaś na Instagramie: "To jest wojna!".
Spójrz, co się dzieje na ulicach i powiedz, czy to nie jest wojna? Nie tylko przeciwko kobietom, przeciwko dużej części społeczeństwa. Na ulice wyszło przecież wielu mężczyzn, którzy wspierają nas w walce o prawa. To nie do pomyślenia, co się dzieje. Nie chodzi tylko o decyzję trybunału, także o wiele innych rzeczy, które dzieją się w kraju.
Co masz na myśli?
Na przykład decyzję o zamknięciu siłowni. Ile było przypadków zachorowań na koronawirusa na siłowniach? Nie wiem, dlaczego pozbawiono nas możliwości trenowania. Ja rozumiem, wprowadzić ograniczenia, zwiększyć rygor sanitarny. Ale nie zamykać całkowicie. Jeden z panów posłów argumentuje, że w siłowniach sufity są za nisko. Absurd.
Jak się czujesz jako kobieta, która niedawno wyszła za mąż i w dość bliskiej przyszłości myśli o rodzinie?
Tak, chcemy w przyszłości mieć dzieci, ale teraz to ja się boję. Całe życie słyszę, że życie to sztuka wyboru. Nas teraz tego wyboru pozbawiono. A ja chcę mieć wybór! Można być matką, walczyć o prawa osób niepełnosprawnych i jednocześnie popierać prawo do aborcji. Można być osobą, która nigdy i pod żadnym pozorem nie zdecydowałaby się na usunięcie ciąży, ale opowiadać się za prawem do niej. O to chodzi, o wybór.
Rządzący w reakcji na protesty przypominają, że przecież nie wprowadzono całkowitego zakazu aborcji, że wciąż jest ona dozwolona, gdy ciąża zagraża życiu matki lub jest wynikiem gwałtu.
A co jeżeli nie zagraża i nie jest wynikiem gwałtu, ale płód jest bardzo mocno zdeformowany? Na przykład dziecko rodzi się bez czaszki, ma niewykształcone organy wewnętrzne, poza organizmem matki nie jest w stanie przeżyć nawet kilku godzin? Zgodnie z obowiązującym prawem matka musi teraz nosić takie dziecko pod sercem przez dziewięć miesięcy, dziewięć miesięcy żałoby tylko po to, żeby zaraz po porodzie pochować dziecko.
Byłaś na którymś z protestów?
Na razie z przyczyn zdrowotnych nie opuszczam domu. Jak tylko będę mogła, na pewno dołączę do dziewczyn.
Co sądzisz o formie tych protestów? Czy hasła "J***ć PiS", "wyp***ć", próby wdzierania się do kościołów, to jest droga, którą można cokolwiek zmienić?
Nie popieram przemocy i wandalizmu. Jestem przeciwna dewastowaniu kościołów. Ale jestem za tym, żeby głośno wyrażać swoje zdanie i pokazywać emocje. Sytuacja tego wymaga. To jest taki czas, że kobiety powinny wychodzić na ulice, a ich mężczyźni razem z nimi. Musimy głośno krzyczeć, czego chcemy. Jeżeli odpuścimy, zgodzimy się na zmianę prawa, to co będzie dalej? Rządzącym będzie się wydawało, że wszystko im wolno, że mogą zmieniać prawo, jak chcą. Teraz znika zapis o możliwości dokonania aborcji z powodu ciężkich wad płodu, a za moment w imię ochrony życia zgwałcone kobiety będą musiały rodzić dzieci oprawców. Dziś się wzruszyłam, jak zobaczyłam zdjęcie starszej pani na wózku inwalidzkim, wózek pchał starszy pan. Razem trzymali transparent z napisem "piekło kobiet". Albo starszego pana z hasłem "Mam trzy wnuki i będę walczyć o ich prawa".
Przeciwnicy protestów, także członkowie PiS, próbują ośmieszyć strajk kobiet, mówiąc, że ta błyskawica - którą wymalowały na ramionach choćby siatkarki kilku zespołów ligowych - to symbol Hitlerjugend.
Jestem tym przerażona. Nagle się okazuje, że Harry Potter, muzycy z AC/DC i pokemon Pikachu to wszystko naziści. Co za absurd! I jeszcze robią to ludzie, którzy nami rządzą, a więc z założenia powinni mieć minimum wiedzy.
Czy masz w swoim otoczeniu jakąś kobietę, która uważa, że nowe prawo jest dobre?
Nie. Wśród moich bliższych i dalszych znajomych, nie tylko wśród kobiet, nie ma nikogo, kto uważa, że Trybunał Konstytucyjny podjął dobrą decyzję.
Czy uważasz, że sportsmenki powinny bardziej zdecydowanie wyrazić swoje zdanie w tej sprawie?
Wszystkie kobiety, które w mediach społecznościowych mają dużo obserwujących, powinny zająć stanowisko.
Czytaj także:
Tauron Liga: siatkarki dołączyły do akcji. Symbole na ramionach i rękach
Strajk Kobiet. Joanna Jędrzejczyk apeluje o jedność. "Bądźmy razem!"