Gwiazdor Bellatora, Sergiej Charitonow (31-7), kilka dni temu został zaatakowany kastetem przez wojownika MMA, Adama Jandijewa (9-1). Do zdarzenia doszło podczas imprezy na Łużnikach w Moskwie. Powodem miały być rozliczenia finansowe pomiędzy sportowcami. Media pisały o kwocie ok. 2 milionów rubli, czyli około 98 tysięcy złotych (więcej TUTAJ).
"Konflikt pomiędzy rosyjskimi zawodnikami MMA wydaje się być zakończony po tym, jak obaj we wtorek wystąpili publicznie, by się pojednać" - pisze portal rt.com.
- Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy jak mężczyźni i uścisnęliśmy sobie ręce. Nie mamy ze sobą żadnych problemów. Najważniejsze jest, że to się nie powtórzy. To były emocje, ale wszystko, co się wydarzyło, wydarzyło się. Wstydzę się tego - powiedział mediom Charitonow.
- Powiedzieliśmy sobie dużo w emocjach. Sporo ludzi, młodych ludzi, teraz patrzy na nas. Cała ta sytuacja nie prowadzi do niczego dobrego. Nie mam wobec ciebie żadnej agresji, złości czy urazy. Wybacz mi, że nie powstrzymywałem się wtedy przed zadaniem ciosu - dodał Jandijew.
Weteran Pride, Strikeforce, M-1 i Bellatora przyjął przeprosiny. 40-latek wezwał też młodych ludzi do tego, by walczyli wyłącznie na arenie sportowej.
Po bójce, w trakcie której został uderzony z zaskoczenia kastetem w głowę, Charitonow został przewieziony do szpitala. Lekarze stwierdzili wstrząs mózgu i uraz nosa. Rosjanin musiał przejść operację nosa. W klinice spędził dziesięć dni.
Zobacz:
Gwiazdor MMA zaatakowany kastetem. Zobacz szokujący film z Moskwy
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): zobacz bonusy po gali KSW 56