To miała być konfrontacja zawodników notowanych w czołowej "15" rankingu UFC w wadze ciężkiej. Kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa Polak miał się zmierzyć z Blagoyem Ivanovem. Pojedynek znalazł się w karcie hitowej gali UFC 260, która została zaplanowana na 27 marca.
Kiedy okazało się, że Bułgar doznał kontuzji, matchmaker UFC rozpoczął poszukiwania zastępstwa. W czwartek menadżer polskiego zawodnika potwierdził w rozmowie z redaktorem TVP Sport, że poszukiwania rywala zakończyły się niepowodzeniem i ostatecznie Tybura został zdjęty z rozpiski.
- Było kilka opcji, ale one szybko się pojawiały i jeszcze szybciej upadały - potwierdza w rozmowie z nami Paweł Kowalik, który prowadzi karierę Tybury.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zuluzinho w akcji. Brutalny nokdaun
Menadżer polskiego zawodnika zdradził, że przedstawiciele UFC robili wszystko, żeby znaleźć rywala dla Tybury i uratować jego występ w Las Vegas.
- Rozesłano zapytania do zawodników notowanych w rankingu, ale nikt nie chciał podjąć rękawicy. Jednym nie pasował termin, innym nazwisko Tybura. Matchmaker zrobił naprawdę dużo, żeby uratować walkę, bo Marcin jest zawodnikiem, który nigdy nie odwołał występu ze swojej winy. Nigdy nie narzekał i nie płakał, że coś go boli. Czułem, że UFC chciało być fair wobec zawodnika, który zawsze zachowywał się jak na profesjonalistę przystało. Niestety, wszystkie realne opcje odpadły, dlatego wspólnie uznaliśmy, że poczekamy na walkę, która będzie miała dla nas sens sportowy - wyjaśnia Kowalik.
W amerykańskich mediach pojawiła się informacja, że jedną z opcji dla Tybury był pojedynek z byłym mistrzem UFC Juniorem dos Santosem.
- Do nas taka oferta nie wpłynęła. Mogę się tylko domyślać, że to Brazylijczyk otrzymał propozycję walki z Marcinem i ją odrzucił - tłumaczy Kowalik. Co ciekawe, w czwartek Brazylijczyk został przez UFC zwolniony.
Kiedy zatem Tybura ponownie wejdzie do klatki? Niewykluczone, że kibice będą musieli poczekać nawet trzy miesiące. Priorytetem dla zawodnika i jego sztabu jest duży pojedynek, który może wywindować Polaka w rankingu UFC.
- Chcemy rywala z dużym nazwiskiem lub kogoś, kto jest wysoko notowany. Tylko takie walki nas interesują i tylko o takich aktualnie rozmawiamy. Być może do oktagonu wejdziemy na przełomie maja i czerwca. Ale jesteśmy w stanie tyle poczekać - tłumaczy Kowalik.
Okazuje się, że na stole pojawiła się już konkretna propozycja. Kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje termin walki.
- Na tym etapie nie mogę mówić o nazwiskach, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jeśli uda się podpisać kontrakt, będziemy bardzo zadowoleni. Kwestia rywala jest w zasadzie rozstrzygnięta i aktualnie pracujemy nad datą walki. Wydaje mi się, że ciągu tygodnia powinniśmy dopiąć formalności - analizuje Kowalik.
Przypomnijmy, że pochodzący z Uniejowa 35-latek ma za sobą bardzo udany okres w karierze. W 2020 roku odniósł w oktagonie aż cztery zwycięstwa i jest notowany na 15. miejscu rankingu UFC w wadze ciężkiej.
Zobacz także:
Dwie legendy zwolnione z UFC
Błachowicz wskazuje przewagę nad rywalem