Za Janem Błachowiczem (28-8) kapitalny weekend. Polak obronił pas UFC, wygrywając walkę z niepokonanym do tej pory Israelem Adesanyą (20-1).
Na poniedziałek zaplanowany był jego powrót do Polski. Już teraz wiadomo jednak, że mistrz UFC dotrze do kraju w innym terminie. O szczegółach poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych.
"Miałem wrócić w poniedziałek, ale powrót się posypał. Niestety, obostrzenia związane z koronawirusem przechodzą same siebie. Szkoda gadać... Zobaczymy się przy innej okazji" - napisał na Twitterze.
Dziękuję wszystkim za wielkie wsparcie. Energia dotarła
— Jan Blachowicz (@JanBlachowicz) March 7, 2021
Miałem jutro wrócić, ale powrót się posypał. Niestety, obostrzenia związane z koronawirusem przechodzą same siebie. Szkoda gadać... Zobaczymy się przy innej okazji! #LegendaryPolishPower @UFCEurope pic.twitter.com/KmJ5d6QniH
"Uwaga. Przylot w poniedziałek nieaktualny. Jan Błachowicz i jego sztab zaprasza w środę na dzień medialny" - przekazał na Twitterze komentator Polsatu Sport Dominik Durniat.
Uwaga. Przylot jutro nieaktualny. @JanBlachowicz i jego sztab zaprasza w środę na dzień medialny.
— Dominik Durniat (@DDurniat) March 7, 2021
Tuż po walce Błachowicz przyznał, że nie może doczekać się powrotu do domu, gdzie czekają na niego narzeczona i synek. Kolejną walkę może stoczyć jeszcze w tym roku, a jego potencjalnym rywalem jest Glover Teixeira.
- Teraz potrzebuję przerwy i to minimum pół roku. Chcę spędzić trochę czasu z rodziną, bo jak wiecie, jestem ojcem. Ostatnio nie miałem dla niego zbyt wiele czasu, bo przygotowywałem się do walki. Dziękuję narzeczonej Dorocie za wszystko - mówił podczas konferencji prasowej.
Czytaj także:
- Jan Błachowicz nadal będzie niedoceniany? Polakowi taki los odpowiada
- Artur Mazur: Janie, jesteś wielki!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zuluzinho w akcji. Brutalny nokdaun