Sędzia Fame MMA odsłania kulisy walki "Don Kasjo" - Norman Parke

"Don Kasjo" ponownie złoży protest po walce z Normanem Parkem, do której doszło na gali Fame MMA 10. - Nawet nie wiem, jak to skomentować - mówi nam Piotr Jarosz, sędzia główny organizacji.

Artur Mazur
Artur Mazur
Życiński i Parke tuż przed ogłoszeniem werdyktu na Fame MMA 10 Materiały prasowe / Fame MMA / Życiński i Parke tuż przed ogłoszeniem werdyktu na Fame MMA 10
Artur Mazur: Kończy się walka, do klatki wchodzą właściciele i mówią, że sami złożą protest po walce. Absurd. A jaka był twoja pierwsza reakcja?

Piotr Jarosz, sędzia główny Fame MMA: W pierwszej chwili nie zrobiło to na mnie kompletnie żadnego wrażenia. To jest Fame MMA. Byłem przekonany, że "Boxdel" chce tylko podkręcić atmosferę, wywołać jakiś skandal, że to są działania marketingowe. Nawet nie zwracałem uwagi na jego ocenę walki, bo on nie jest sędzią. Z każdą sekundą zmieniałem jednak zdanie i uważam, że to nie powinno mieć miejsca.

Zawodnicy często się nie zgadzają się z werdyktem i to raczej normalny obrazek. A jak ocenisz to, co się działo za kulisami? Tam ze strony "Don Kasjo" padały zdania typu: zmieńcie werdykt, a wtedy dam mu rewanż.

Walce towarzyszą emocje i zawodnicy często chcą odreagować przy drinku. To normalne. Ale niezbyt dobrze wyglądało to, że właściciele Fame MMA dali się wciągnąć w tę grę Kasjusza przed kamerami. Część z nich trzymała jego stronę i robi to do tej pory. Doszło do zgrzytu, bo z jednej strony przepraszali za swoje zachowanie, z drugiej zgadzali się z Kasjuszem. To trochę boli, bo my sędziowie zawsze staramy się wykonywać swoją pracę najlepiej, jak to możliwe. W ten sposób podważa się zaufanie do naszego zawodu.

ZOBACZ WIDEO: Joanna Jędrzejczyk o Janie Błachowiczu: Sukces rodzi sukces

Jak oceniasz ten werdykt?

Myślę, że sędziowie bardzo dobrze wypunktowali pojedynek. Zgodnie z zasadami. Nie dostrzegam żadnych błędów w ocenie tej walki.

W proteście Życiński podważył pracę sędziego klatkowego i zwrócił uwagę na częste ataki głową ze strony Parke'a, który nawet został ukarany odjęciem punktu.

Praca w środku polega na indywidualnej interpretacji przepisów przez sędziego. Jeden sędzia uzna, że coś jest na granicy faulu, ale mieści się w ramach przepisów. Drugi oceni daną akcję jako faul i odejmie punkt. Ale cały czas mówimy o interpretacji przepisów przez sędziego, który znajduje się najbliżej walki. To nie jest błąd proceduralny czy regulaminowy, a tego powinny dotyczyć protesty. Pamiętajmy, że w walce wszystko dzieje się w ułamku sekundy. "Kasjo" analizuje starcie klatka po klatce, ale to nie ma sensu, bo tak się nie ocenia pojedynków.

W odwołaniu podważył również pracę sędziów punktowych.

Przed galą odbyło się specjalne spotkanie, na którym omówiliśmy zasady. Obaj zawodnicy zostali poinformowani o regułach punktacji, o tym, że będzie oceniana przez sędziów MMA, którzy większą uwagę zwracają na ciosy celne. "Don Kasjo" nie zgłaszał żadnych wątpliwości, nie dopytywał, kto będzie sędziował. Nie był tym kompletnie zainteresowany. Mogę nawet powiedzieć, że od początku lekceważył to, co mówiliśmy. Dopiero po walce miał pretensje, że walki nie oceniali sędziowie bokserscy. Pamiętajmy jednak, że żadna komisja bokserska nie zdecydowałaby się na sankcjonowanie walki, która odbywa się w klatce i ma nieparzystą liczbę rund.

Co jest w tym przypadku kluczowe?

Arena walki. Doskonałym przykładem tego typu jest jedna z gal Babilon Promotion, podczas której odbyły się walki w boksie i MMA. Wtedy to zawodnicy MMA musieli się dostosować do reguł i wystąpić w klatkoringu, żeby pojedynki bokserskie były sankcjonowane przez komisję bokserską. Tak to działa w praktyce.

W sieci "Don Kasjo" formułuje wiele zarzutów pod twoim adresem. Jak do tego podchodzisz?

Te zarzuty o moich związkach z KSW są kuriozalne. Przypomnę tylko galę Fame MMA 3, po której zmieniono werdykt na korzyść "Don Kasjo" (po walce z Adrianem Polakiem - red.). Wtedy to ja osobiście prowadziłem postępowanie odwoławcze, które zakończyło się pomyślnie dla Życińskiego. Uznałem, że doszło do błędów proceduralnych i regulaminowych. To była jedyna walka w mojej karierze sędziowskiej, po której doszło do zmiany werdyktu. Przypomnę też, że z Fame MMA jestem związany od początku istnienia tej organizacji, a szansę od KSW dostałem później.

Ale na tym całe zamieszanie się nie kończy. Życiński zapowiedział kolejny protest.

Nawet nie wiem, jak to skomentować. Regulamin pozwala na jednokrotne złożenie protestu. Nie można ich składać w nieskończoność.

Ile wyniosło wadium w przypadku pierwszego protestu? Jaką kwotę musiał wpłacić "Don Kasjo"?

Fame MMA nie różni się w tym przypadku od innych dużych organizacji MMA w Polsce. Żeby złożyć protest, trzeba wpłacić tysiąc euro. I ta kwota wpłynęła na konto organizacji.

Czy dostajesz jakieś wiadomości od kibiców po tym pojedynku?

Moją skrzynkę zasypała lawina pytań. Na wiele z nich nawet nie powinienem odpowiadać, ale staram się to robić, żeby edukować kibiców, bo wiele osób nie rozumie podstawowych reguł oceniania walk. Nie ukrywam, że pojawiają się też pogróżki, ale ja akurat się tym nie przejmuję. Wiem, że krytyka, hejt, a nawet pogróżki są częścią pracy sędziego. Ktoś się z tobą zgadza, ktoś się nie zgadza. Taka praca. Bardziej boli mnie zachowanie zawodnika, który wyśmiał nawet fakt, że pieniądze, które wpłacił na poczet protestu, zostaną przekazane na cel charytatywny.

Kto je otrzyma?

Razem z organizacją Fame MMA zdecydowaliśmy, że pieniądze zostaną przekazane na pomoc i leczenie dla chorej córeczki Daniela Omielańczuka. Wydaje mi się, że to jest jedyna pozytywna rzecz całym tym zamieszaniu, które wzbudziła ta walka i jej finał.

Zobacz także:
Halycz ocenił zawodowy debiut
Międzynarodowe śledztwo w sprawie Jordańczyka

Kto wygrał walkę wieczoru gali Fame MMA 10?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×