Z jednej strony stanie Mamed Chalidow (35-7-2, 15 KO, 16 Sub) - niekwestionowana legenda organizacji i posiadacz mistrzowskiego pasa w kategorii średniej. Z drugiej - dominator dywizji półśredniej Roberto Soldić (19-3, 16 KO, 1 Sub). Obaj czempioni spotkają się twarzą w twarz już 23 października w trakcie gali KSW 64. W łódzkiej Atlas Arenie zostanie ogłoszona data tego niezwykle wyczekiwanego pojedynku. Skąd taki pomysł?
- Chcemy, żeby nasze gale się ze sobą łączyły, żeby wynikały jedna z drugiej. Dlatego zaprosimy Chalidowa i Soldicia do Atlas Areny, żeby ogłosić datę walki przy obecności kibiców. Poza tym dogrywamy ostatnie szczegóły, w tym lokalizację gali z udziałem dwóch mistrzów. Chcemy to wszystko ogłosić w szczególnej galowej atmosferze - mówi nam Martin Lewandowski.
Chalidow to bez wątpienia największa gwiazda w ponad 15-letniej historii KSW. Aktualnie panujący mistrz kategorii średniej jest najstarszym czempionem, a do tego zawodnikiem, który aż trzykrotnie sięgał po tytuły mistrzowskie. Już w 2009 roku reprezentant Arrachionu Olsztyn zawiesił na swoich biodrach pas kategorii półciężkiej. Sześć lat później po pokonaniu Michała Materli usiadł na tronie dywizji średniej. Tytuł zwakował trzy lata później, lecz w październiku minionego roku powrócił do walk mistrzowskich i ponownie sięgnął po pas, kiedy to w wielkim stylu znokautował Scotta Askhama. W całej karierze Chalidow stoczył 44 pojedynki, z których 31 kończył przez nokauty lub poddania.
Pochodzący z Chorwacji Soldić przebojem wdarł się do klatki KSW. W grudniu 2017 roku zdemolował panującego wówczas mistrza dywizji półśredniej Borysa Mańkowskiego. "Robocop" zdobył pas i został drugim najmłodszym czempionem w dziejach organizacji. Reprezentant UFD Gym wejdzie do klatki po passie 6 zwycięstw, a pięć z tych wygranych bojów kończył przez nokaut, trzykrotnie w pierwszej odsłonie. W całej swojej karierze Soldić 16 razy odprawiał przeciwników za pomocą uderzeń i kopnięć.
- Myślę, że to będzie najdroższa walka w historii polskiego MMA. Bardzo liczę na to, że będzie dla nas najbardziej kasowa. Ale sami sobie zawiesiliśmy tę poprzeczkę wysoko, bo w naszej historii były już walki, dzięki którym biliśmy wiele rekordów - dodaje Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienny moment na sparingu Chalidowa! "Coś poszło nie tak"