Tragicznie zakończyła się gala PunchDown 5, którą zorganizowano we Wrocławiu. W półfinale zmierzyli się Artur Walczak i Dawid Zalewski. Ten pierwszy został znokautowany i od razu było widać, że sytuacja jest bardzo poważna.
"Waluś" trafił w ręce medyków, a potem przewieziono go do szpitala. Jego stan wciąż jest bardzo ciężki. Podobno są niewielkie szanse na przeżycie. Wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Nie brakuje głosów, że takiej tragedii można było uniknąć.
Piotr Witczak zamieścił na Instagramie swoją rozmowę z Zalewskim. Obaj zgodnie twierdzą, że błąd popełnił organizator gali, bo na miejscu nie było karetki.
"Mega mi przykro takiej sytuacji, nigdy nikt by się nie spodziewał. Uważam, że błędem było to, że nie było karetki na miejscu. Ogólnie mega dziwna sytuacja, bo rozmawialiśmy jeszcze po walce, a później stracił przytomność. Mam nadzieję, że stan się poprawi" - napisał "Zaleś".
Na Zalewskiego spadła ogromna fala "hejtu". Po znokautowaniu "Walusia" zamieścił na Instagramie zdjęcie z czekiem na kwotę 50 tys. zł. To rozwścieczyło ludzi. Takie komentarze pojawiły się pod fotografią.
"W obliczu tego, co się wydarzyło na gali, mógłbyś sobie chłopie darować... jesteś żałosny!!!".
"Uważam, że to nie na miejscu cieszyć się ze zwycięstwa gdy rywal przegrywa walkę o życie po Twoim ciosie".
"Bonus BGC" jednak zaapelował do wszystkich, aby nie "hejtowali" Zalewskiego. Jego zdaniem zawodnik w żaden sposób nie zawinił w tej sytuacji.
"Dawid nie jest tutaj winny to mogło się stać każdemu. Proszę, nie piszcie i nie obrażajcie go, bo to dobry chłopak o dobrym sercu. Tu zawinił brak karetki" - pisze Witczak.
Wpis Witczaka ostatecznie został usunięty z niewiadomych przyczyn. A jak wygląda sytuacja "Walusia"? 46-latek przebywa w jednym z wrocławskich szpitali. Jego stan wciąż jest krytyczny.
"Jest malutka szansa na przeżycie". Łzy w oczach "Bonusa BGC" >>
Walczak w szpitalu. Jest oficjalne oświadczenie >>