Walczak w szpitalu. Jest oficjalne oświadczenie
Mrożące krew w żyłach sceny miały miejsce podczas gali TOTALbet Punchdown 5. Organizator gali wydał oficjalny komunikat w tej sprawie.
W walce półfinałowej PunchDown 5 rywalem Walczaka był Dawid Zalewski. Po jednym z ciosów "Waluś" padł jak rażony piorunem i sytuacja zrobiła się niebezpieczna. Medycy obecni na gali udzielili zawodnikowi pomocy, ale to nie wystarczyło i został przetransportowany do szpitala (więcej TUTAJ).
W sieci pojawiły się głosy m.in. od Piotra Witczaka znanego jako "Bonus BGC", że Walczak nieprzytomny przez 30 minut czekał na karetkę. Organizacja PunchDown nie potwierdziła tych doniesień, ale jednocześnie przyznała się do tego, że na miejscu nie było karetki pogotowia.
W innych niebezpiecznych dyscyplinach sportowych (np. żużel) regulaminy jasno określają, że taka karetka musi być w gotowości na miejscu podczas zawodów.
"Podczas nieszczęśliwego zdarzenia z wczorajszego wieczoru natychmiastowo zareagowali obecni na miejscu ratownicy medyczni, którzy przenieśli Artura w bezpieczne miejsce, w którym mógł otrzymać pomoc doraźną i zostać poddany dalszej ocenie medycznej. Zawodnik zachowywał przytomność, ale zaobserwowane przez ratowników niepokojące symptomy neurologiczne skłoniły ich do wezwania na miejsce pogotowia ratunkowego, co niezwłocznie uczyniono" - podkreślono.
Walczak przebywa w jednym z wrocławskich szpitali. - Modlimy się o zdrowie - powiedział nam szef organizacji Jakub Henke.
Zobacz:
Artur Walczak nie powiedział ostatniego słowa w MMA. Strongman ponownie wejdzie do klatki