Sensacja w walce Jana Błachowicza!

Getty Images /  Chris Unger / Na zdjęciu: Jan Błachowicz i Glover Teixeira
Getty Images / Chris Unger / Na zdjęciu: Jan Błachowicz i Glover Teixeira

Jan Błachowicz stracił pas mistrza UFC wagi półciężkiej! "Cieszyński Książę" przegrał przez poddanie w drugiej rundzie z Gloverem Teixeirą.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentant Polski wygrał dziewięć z dziesięciu poprzednich pojedynków i szybko wdarł się do ścisłej czołówki wagi półciężkiej w UFC. Do historii przeszły jego spektakularne nokauty z walk z Lukiem Rockholdem i Coreyem Andersonem. Przed tamtymi potyczkami nikt nie dawał mu szans na zwycięstwo.

We wrześniu ubiegłego roku Jan Błachowicz spełnił swoje marzenie, kiedy podczas gali w Abu Zabi pokonał przez nokaut w drugiej rundzie Dominicka Reyesa i został nowym mistrzem kategorii do 93 kilogramów. Na stałe zapisał się w historii światowych sportów walki. W marcu osiągnął kolejny sukces i pokonał mistrza wagi średniej, Israela Adesanyę, tym samym po raz pierwszy broniąc pas. Przed tymi starciami był skazywany przez klęskę.

Tym razem Polak wyszedł do klatki w roli, do której nie jest przyzwyczajony w UFC - jako faworyt. Bukmacherzy stawiali na niego ostatnio w listopadzie 2019 roku. Wtedy Błachowicz pokonał Ronalda "Jacarego" Souzę.

ZOBACZ WIDEO: Nowe nagranie nokautu Pudzianowskiego. Widać wszystko ze szczegółami

Droga na szczyt była dla cieszynianina długa i kręta. Błachowicz w trakcie swojej kariery w UFC mógł zostać zwolniony po fatalnej serii porażek. Kibice z powrotem wysyłali go do KSW. Wrócił jednak ze zdwojoną mocą. Wrócił z legendarną polską siłą!

O niej przekonać się miał Glover Teixeira, doświadczony i zaprawiony w bojach Brazylijczyk. "Pitbull" już poznał smak walki o pas. W 2014 roku zmierzył się z Jonem Jonesem, z którym przegrał przez decyzję.

42-latek wyszedł do klatki po świetnej serii pięciu triumfów z rzędu. Nie przegrał w oktagonie od lipca 2018. Zaskakiwał w dwóch poprzednich starciach, kiedy pokonywał Anthony'ego Smitha i Thiaga Santosa. Przeciwko Janowi Błachowiczowi nie miał nic do stracenia.

Były mistrz KSW wyszedł do oktagonu przy tym samym akompaniamencie, co poprzednio. Towarzyszyły mu "Deszcze niespokojne", które poprowadziły go do największego triumfu w karierze. Przy przedstawianiu zawodników zabrakło niestety "It's time" i Bruce'a Buffera. Ze względu na chorobę zastąpić go musiał Joe Martinez. W hali nie brakowało polskich fanów, którzy głośno wspierali Błachowicza!

Teixeira świetnie rozpoczął pojedynek. Obalił Błachowicza i przeważał w parterze. Kontrolował i zwyciężył pierwszą rundę. "Cieszyński Książę" otrzymał poważny sygnał ostrzegawczy od rywala.

Druga runda rozpoczęła się od mocnych uderzeń Polaka. Jego rywal zaczął szybko szukać klinczu i parteru. W końcu trafił Błachowicza, który zachwiał się na nogach. Chwile później Teixeira ponownie obalił, zaczął szukać poddania. W końcu zapiął perfekcyjne duszenie zza pleców, po którym 38-letni cieszynianin odklepał.

- Wszystko było źle. Zostawiłem legendarną polską siłę w pokoju hotelowym. Ale to nie koniec, wrócę. Duszenie było zapięte perfekcyjnie - przyznał były już czempion po walce.

Była to główna walka wieczoru. Wcześniej w oktagonie zameldowało się dwóch reprezentantów Polski - Marcin Tybura i Michał Oleksiejczuk. "Tybur" został wypunktowany przez Aleksandra Wołkowa, natomiast "Lord" rozprawił się z dotychczas niepokonanym Szamilem Gamzatowem.

Zobacz także:
-> UFC 267. Niesamowity Chamzat Czimajew! Rośnie wielka gwiazda z Czeczenii
-> UFC 267. Koniec pięknej serii Marcina Tybury! Nokaut wisiał w powietrzu
-> UFC 267. Szybki nokaut Michała Oleksiejczuka! Piękny początek polskiej gali w Abu Zabi

Źródło artykułu: