[tag=71712]
Mateusz Łazowski[/tag] zmarł w wieku zaledwie 35 lat. Zawodnik MMA przygotowywał się do swoich kolejnych walk na obozie w górach i właśnie tam doszło do tragedii - na wysokości ponad 2000 m.n.p.m., niedaleko Kotła Morskiego Oka.
Jego ciało zostało zniesione do Żlebu Mnichowego, a następnie - przy pomocy śmigłowca - przetransportowane na dół. Policja przeprowadzi teraz czynności wyjaśniające.
Mateusza Łazowskiego we wzruszający sposób pożegnała jego była partnerka, Oliwia. Ta ruszyła szlakiem sportowca.
"Parę tygodni temu Mati podarował mi czołówkę i termos. 'Olisia, teraz już są Ci bardzo potrzebne, jesteś prawdziwym łazikiem'. Dziś mi się przydały. Zrobiłam dziś coś, z czego byłby i wiem, że jest naprawdę dumny. Czułam go naprawdę blisko..." - rozpoczęła swój wpis na Instagramie.
Poszła jego śladami. Dotarła na miejsce tragedii, gdzie zostawiła zapalony znicz. W końcu zameldowała się na Mnichu - szczycie o wysokości 2068 m w polskich Tatrach Wysokich.
"Bardzo potrzebowałam być bliżej i wyżej Ciebie... Dziękuję za pomoc dwóm cudownym osobom, które pomogły mi to zrobić... Jest to jedna z najodważniejszych rzeczy, jakie w życiu zrobiłam. Wszystkie najbardziej szalone pomysły zrealizowałam z nim, teraz też tu był..." - pisała Oliwia.
"Cieszę się, że zdążyliśmy naprawić i wybaczyć sobie błędy, ale żałuję, że nie poszłam z nim... Drugi raz złamałeś mi serce M, ale ono zawsze będzie biło dla Ciebie" - opisała była partnerka Łazowskiego.
Ostatnie pożegnanie Mateusza Łazowskiego odbędzie się w najbliższy piątek (19 listopada) o godzinie 11:00 w Sanktuarium Matki Bożej Prymasowskiej Wspomożycielki w Rokitnie.
Zobacz też:
"Straszna strata". Damian Janikowski wspomina Mateusza Łazowskiego
Są pierwsze ustalenia ws. śmierci Łazowskiego