Piquet nie jest zdziwiony wywieraną presją

Nelson Piquet miał być wzmocnieniem Renault i uzupełnieniem byłego mistrza świata, Fernando Alonso. Tymczasem początek sezonu to dla młodego Brazylijczyka nie tyle rywalizacja o punkty, co walka o dojechanie do mety. Do tej pory udało mu się tylko dwukrotnie.

- Musi zacząć zaliczać więcej dobrych, niż złych występów i najlepiej jak najszybciej. Formuła 1 to wielki biznes, co gorsza bezwzględny, niewybaczający wielu błędów. Jeżeli nie osiąga się oczekiwanych rezultatów, to jest się skazanym na przegraną - mówił kilka dni temu Steve Nielsen, dyrektor sportowy Renault, dając do zrozumienia, że - bez drastycznej poprawy formy - Piquet może wkrótce pożegnać się z miejscem w bolidzie.

Takie ostrzeżenia wcale nie dziwią 23-latka. - To jest normalne, że wywierają presję. Renault działa w taki właśnie sposób - przyznał Piquet. - Lubią naciskać na kierowców i uważają, że to przyniesie rezultaty. A zawodnicy powinni mieć możliwość skupienia się wyłącznie na swojej pracy - dodał.

Kierowca Renault przyznał, że w kolejnych wyścigach może mieć problemy ze względu na małe doświadczenie na torach w Monako i Montrealu, wierzy jednak, że po powrocie do Europy, podczas GP Francji, będzie już konkurencyjny. - Przede mną kilka trudnych weekendów. Monako zawsze jest wymagające, a o Kanadzie nie wiem zbyt wiele - zdradził. - Potem jednak rozpoczniemy europejską część sezonu i wszystko powinno wrócić do normy - zakończył.

Komentarze (0)