- Na pierwszych trzech czy czterech okrążeniach zmagałem się z niskim ciśnieniem w oponach, natomiast po pierwszym pit stopie na tylnych kołach pojawił się grainning i bardzo trudno było prowadzić bolid - przyznał na konferencji prasowej po wyścigu Robert Kubica. Nie przeszkodziło mu to jednak w wyśmienitej jeździe.
Polak jest na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej i ma realną szansę na włączenie się do walki o podium. - Staram się jechać najlepiej, jak potrafię. Trzeba też pamiętać, że gdybym dojechał do mety w Australii (Kubica został wykluczony przez Kazuki Nakajimę – dop. red.), miałbym 6 punktów więcej, więc nie jest najgorzej. Ale muszę szczerze przyznać, że mamy tyle punktów, dlatego że jesteśmy najbardziej równym zespołem w mistrzostwach. Myślę, że wyciągam maksimum z samochodu w każdym wyścigu, chociaż tutaj drugie okrążenie w kwalifikacjach nie było najlepsze, ale w dalszym ciągu byłem w stanie utrzymać się niezbyt daleko za Ferrari i McLarenem, co nie było łatwe - przyznał Kubica. Polak najbardziej jednak zaskoczył narzekając na swój bolid. - Myślę, że nasz samochód nie spisywał się tak, jak oczekiwaliśmy, przynajmniej jak ja oczekiwałem, zwłaszcza, gdy spojrzymy na ubiegły sezon i tamte doświadczenia. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że w ubiegłym roku w Monako mieliśmy lepszy bolid, niż w tym. Ale dziś okoliczności nam sprzyjały. Miałem bardzo dobry wyścig, ale musiało zdarzyć się kilka cudów, żebym mógł ukończyć GP na drugim miejscu, co jest wspaniałym wynikiem dla mnie i zespołu - zakończył kierowca BMW Sauber.