W pierwszych sześciu wyścigach Robert Kubica zdołał trzykrotnie zająć miejsce na podium. Dowodzi to tego, iż niemiecka drużyna, podobnie jak w poprzednim sezonie, stanowi bezpośrednie zagrożenie dla ekip Ferrari i McLarena. Polak jednak przyznaje, że różnica pomiędzy BMW a dwójką liderów klasyfikacji konstruktorów wciąż nie pozwala na podjęcie równej walki o zwycięstwo. - GP Malezji ukończyłem za Ferrari, lecz z blisko dwudziesto sekundową stratą. Natomiast w Monako na chwilę przed pojawieniem się ostatniego samochodu bezpieczeństwa, przewaga Lewisa wynosiła 40 sekund. To pokazuje że nadal mamy kilka dziesiątych sekundy straty, aby zacząć odnosić zwycięstwa. - stwierdził. - Mam świadomość że cała ekipa wykonuje bardzo dobrą pracę, i jestem przekonany że jeszcze przed zakończeniem sezonu otrzymam swoją szansę na pierwszy triumf - dodał.
Kubica ponadto zaznaczył, że jego druga pozycja na torze w Monte Carlo nie jest rzeczywistym wyznacznikiem obecnej formy ekipy BMW. - Faktem jest, że oczekiwania co do mojej osoby w Monako były zdecydowanie zbyt mocno wygórowane. Analizując pierwsze wyścigi sezonu trzykrotne pojawienie się naszej drużyny na podium w pierwszych trzech wyścigach sprawiła iż nasza pozycja na torze w Monte Carlo była lepsza, niż w przypadku Hiszpanii czy Turcji, gdzie Ferrari i McLaren dwukrotnie pozbawił nas miejsca na podium. Mimo wszystko daleki jestem od stwierdzenia iż mój wynik z wyścigu w Monaco może stać się realnym odwróceniem tego trendu – zakończył.