W końcu dojdzie do tragedii - rozmowa z byłym Mistrzem Polski w rajdach smochodowych, Tomaszem Czopikiem

Tegoroczny sezon dla załogi Ace Racing Rally Team jeszcze nie rozkręcił się na dobre. Wszystko wskazuje na to, że jednak na najbliższych rundach Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski załoga Mitsubishi Lancer znowu będzie walczyć o czołowe pozycje. Czopik nie ukrywa, że jest rozczarowany poczynaniami PZMotu, ale jednocześnie podkreśla, że ma nadzieję na polepszenie się tej sytuacji w przyszłości.

Rajd Polski

W tym artykule dowiesz się o:

Paweł Świder: Czy zdarzenie na Rościszowie, 10. odcinku specjalnym Rajdu Elmot, wykręcenie piruetów może mieć wpływ na Twoją jazdę w Rajdzie Polski? Często tak bywa, że po takiej sytuacji kierowca podświadomie powstrzymuje swoje ambicje i jedzie bezpieczniej i wolniej. Czy może tak być w przypadku Tomka Czopika?

Tomasz Czopik: Zdecydowanie nie będzie miało to wpływu. Ja wiem dlaczego tak się stało- to nie był wynik jakiegoś mojego błędu, po prostu auto grupy N nie daje rady w takich sytuacjach. Zamknęło nam się zawieszenie, nie byliśmy jedyni którzy tam mieli problemy, ale inni mieli więcej szczęścia. Przy takiej walce jaka jest teraz w Polsce szuka się każdej sekundy, w związku z tym wjechałem tam za szybko a Lancer na to nie pozwala. Ci co stali tam widzieli jak radziły tam sobie Peugeoty S2000. Nie ma w ogóle porównania...Enka zawieszeniowo nie jest w stanie sobie poradzić z niektórymi wymaganiami trasy. Ci, którzy próbują się podpiąć pod S2000 bardzo ryzykują. Kajetanowicz jedzie bardzo szybko, podobnie do Paulo Andreucciego na Mille Miglia- jechał nieprawdopodobnie szybko. Natomiast jeżdżąc normalnie enką nie jesteśmy w stanie "podpiąć się" pod S2000. Z tą jazdą, jaką jechałem w tym roku na Elmocie jeszcze parę lat temu jechałbym jako pierwszy. Tak się zmienił poziom techniczny, w ogóle poziom rajdów.

Czyli klasa Super 2000 to taka czarodziejska maszyna do wygrywania?

- To jest przyszłość rajdów. Enki już się nie rozwijają, ich rozwój teraz stoi w miejscu- do Evo X jeszcze daleko, na razie Subaru N14 nie prezentuje się najlepiej. S2000 idzie do przodu. Te auta są lepsze, niż jeszcze rok temu i pewnie będzie tak dalej się rozwijać.

Jakie plany na Rajd Polski ma Ace Racing Rally Team? Walka o podium jest już z góry raczej wykluczona z racji ilości aut S2000 na liście zgłoszeń?

- Na tym rajdzie będę przyglądał się co się dzieje. Nie robiłem w tym roku testów na szutrze, nie jestem tak dobrze przygotowany jak to bywało w przeszłości. W ubiegłym roku Polo S2000 dużo testowaliśmy, byłem zwarty do walki a w tym roku będę obserwował co się dzieje w stawce. W tym roku jestem nastawiony bardziej na asfaltowe rajdy i będę lepiej przygotowany na Rajd Subaru i Rajd Karkonoski. Wynika to z braku czasu, nie miałem go wystarczająco dużo, aby potrenować na luźnej nawierzchni. Nie jestem tak wjeżdżony, jak moi koledzy. Wiem z doświadczenia, że będę musiał trochę przestawiać się jeszcze w czasie rajdu. Na polskich szutrach ważną rolę odgrywa znajomość trasy, do tej pory wystarczały dwa przejazdy, chociaż w regulaminie były trzy. Poznanie trasy jest ważne, bo są miejsca, gdzie jedziemy "pełnym gwizdkiem". W tym roku organizatorzy odwrócili prawie wszystkie odcinki specjalne. Z Łukaszem ( Wrońskim, pilotem- przyp. red.) liczyliśmy, że tak jest w przypadku 80 proc. trasy. Mimo, że zna się plenery to trasa jest inna. Ja nie jestem jakoś specjalnie przygotowany, w ubiegłych latach jeździliśmy te same odcinki, więc siłą rzeczy były sekcje, które znałem. Jak każdy kierowca uwielbiam jeździć szutry, więc może trzeba się nastawić "zabawowo".

Jak wam się podoba superoes w Mikołajkach?

- Nie widziałem go jeszcze. Skończyły się czasy, że te wszystkie supeoesy, prologi były tłem dla rajdów. Od kilku lat jest tak, że na takim dwukilometrowym odcinku można stracić więcej, niż na 15-kilometrowym odcinku. Przykładów nie trzeba daleko szukać- Rajd Krakowski i prolog w Myślenicach. Raptem trzy ulice na krzyż a różnice tam były takie same, jak jazda "na zabój" na 10 kilometrach dzień później. Więc trzeba jechać na czas. Widziałem plan i wydaje mi się, że przy słonecznej pogodzie będzie to wielka kula pyłu, w której będziemy jeździć.

Volkswagen Polo S2000 to konkurencyjne auto w stosunku do np. Fiata Punto? Czy w tamtym roku, kiedy nim jeździłeś były możliwości zrobienia dobrego wyniku?

- To jest bardzo dobre, szybkie auto z dobrym silnikiem porównywalnym z Peugeotem. Nieco słabszy ma Fiat, natomiast prowadzenie auta i wszelkie rozwiązania zastosowane w Polo nie są najlepsze. To jest auto stworzone w RPA i ono przyjechało do Europy dzięki Belgom. Oni tego auta w ogóle nie rozwijają. Właściwie wszystkie ustawienia są moje. Ja byłem pierwszym, który pojechał nim na rajd zimowy, jako pierwszy ustawiałem to auto na asfalcie. Niestety Polo S2000 bez przerwy się psuło, czego byliśmy świadkami chociażby na ubiegłorocznym Rajdzie Polski. To była kuriozalna sytuacja- w jakimś pyle wjechałem lekko do rowu przodem i straciłbym tam może 15 sekund, gdybym się wycofał i pojechał dalej. Niestety w tym aucie permanentnie brakowało wstecznego (śmiech), więc zostałem w tym rowie 15 minut. Polo było naszym złym pomysłem. Zły jestem do dzisiaj na to, że namówiłem sponsora, aby to auto wybrać. Wydawało mi się, że taka młoda i stosunkowo niewielka firma będzie się starała, ale się przeliczyłem. Do dzisiaj ten samochód ma problemy. Jest po prostu pechowe. Wszystko zaczęło się od tego, że fabryka Volkswagena w Niemczech nie była zainteresowana programem Polo S2000, to tylko "banda fanatyków" z RPA stworzyła go.

Na starcie 65. Rajdu Polski pojawi się 7 załóg zgłoszonych do Mistrzostw Europy. Konkurencja nie jest liczna, na ile punktów liczycie na mecie rajdu?

- W zasadzie dla mnie lepiej by było zdobyć punkty do Mistrzostw Polski, ale jeżeli rajd będzie się układał odpowiednio to może być taka sytuacja, że będziemy trzymać punkty do RME. Nie jest powiedziane, jak dużo rajdów w Europie przed nami w tym sezonie. Ten rajd może o tym zaważyć. Wydaje mi się, że przy mojej szybkiej jeździe jestem w stanie przyjechać na 2. miejscu. Myślę, że w obecnej sytuacji Michał Sołowow będzie szybszy, a panowie, którzy tu pierwszy raz przyjechali nie dadzą rady. Volkan Isik przyjechał tu zdobyć parę punktów- nie wydaje mi się, żeby pojechał bardzo szybko, bo nie zna tych tras. W ubiegłym roku powiedział mi, że ten rajd mu się zupełnie nie podoba. Manfritano jest tu pierwszy raz, był ze mną na testach i jest w podobnej sytuacji do Isika. Fontana jedzie jako pierwszy Lancerem, którym nie startował od dawna. Będzie miał problem z odgarnianiem kamieni, pewnie nie będzie tu jakoś rewelacyjnie szybki. Donchev jedzie autem ze Stec Ralliart, w ubiegłym roku z nim wygrywałem. Jest szansa, aby dojechać na wysokim miejscu. Może być taka sytuacja, że w klasyfikacji RSMP nie będzie punktów w ogóle a wśród RME będzie komplet, tu niczego nie można wykluczyć.

Który cykl traktujecie bardziej priorytetowo?

- Te punkty do Mistrzostw Polski. Nawet te trzy punkty będzie trudno uzyskać. Patrząc na listę startową to w zasadzie 5. miejsce jest bardzo dobre. Wraca Zbyszek Staniszewski, który zna te wszystkie trasy doskonale i jest bardzo szybki na luźnej nawierzchni i jak pokazały poprzednie lata jest mocny. Stefan Karnabal też szybko jeździ po szutrze. Jak zwykle robiliśmy testy z Pawłem Dytko i Tomkiem Kucharem. Rozmawialiśmy o tym, że do trzeciego miejsca w grupie N w tym rajdzie jest sześciu kandydatów.

Jak o swoim nowym Subaru opowiadał Kuchar?

-Tomek jest zażarty, przyczepił się do tego auta, ale chyba nie jest zachwycony. To auto ma potencjał, lepiej się prowadzi, niż N12, czy Lancer Evo IX. Jeśli uda się opanować problem podrzucania tyłu to będzie lepsze. Póki co nie ma mocy. Przypuszczam, że w jego sytuacji dobrym wyjściem byłoby S2000. To jest taka sama decyzja, jak w ubiegłym roku z moim Polo- ktoś myślał, że będzie bardzo dobry, ale na to trzeba poczekać do końca roku. To auto na razie nie ma w sobie takiego płuca, żeby robić dobre wyniki, jak Lancerem. Trzeba nim iść na zabój, co ostatnio robił Kuzaj na Elmocie. Jechałem obok niego i widziałem, że czasami przeginał.

Kogo należy się najbardziej obawiać?

- Wśród załóg startujących w Mistrzostwach Europy najgroźniejszy będzie Sołowow, natomiast w RSMP stawiam na Bouffiera i Kościuszkę. Hołek tuż za nimi, mimo że zna trasy to myślę, że jak wsiądzie do nowego auta to może mu zabraknąć sekundki do tych zawodników. Michał jest bardzo wjeżdżony, więc będzie groźny.

Ile będziecie jeszcze jeździć w Mistrzostwach Europy?

- Sezon dla nas jest taki, że nie wiem, czy i co jeszcze pojedziemy. Nie wiadomo jak będzie. Ja nie naciskam sponsora- mój ukraiński pilot Glib Zagorii na pewno nie może jeździć do końca sierpnia. Jeżeli ten rajd pójdzie dobrze punktowo, to może pojedziemy ostatnie rundy Mistrzostw Europy. Nie wiem, jak długo jeszcze będziemy jeździć. Wolałbym na zakończenie kariery pojechać parę rajdów w WRC i na to będę namawiał sponsora. Teraz bardziej promowany jest cykl IRC, który wg mnie bardzo udanie zastępuje Mistrzostwa Świata. Przy Rajdzie Portugalii (druga runda IRC) Mistrzostwa Świata są po prostu nudne.

Przed sezonem mówiłeś, że jeśli "włoski" Lancer nie będzie zawodził, to miejsce na podium RSMP jest możliwe. Tymczasem zebraliście raptem 6 pkt i do zajmującego 3. miejsce Kuzaja sporo wam brakuje...

- Podium jest bardzo możliwe, bo nie wiadomo jak będzie z Leszkiem. Według mnie wreszcie wystartuje S2000. Myślę, że Bouffier jest pewny. Kościuszko może mu mocno deptać po piętach. Do tego dochodzi Sołowow, który wreszcie wsiadł w dobre auto, w którym jest szybki. Potem jest Kajto, który aktualnie jest najszybszym kierowcą w Polsce. Później jest druga grupa pościgowa, do której mam nadzieję się zaliczam. W tej utworzonej grupie są jeszcze Michał Bębenek i właśnie Kuzaj. Przy tak wyrównanej stawce być w piątce to dobry wynik. Wbrew temu co się mówi nasza liga jest mocna.

Na Rajdzie Krakowskim miały miejsce dziwne sytuacje m.in. kara dla Pawła Dytko za naklejkę i flagę sponsorską na strefie serwisowej. Czy organizatorzy mieli rację karając za takie odstępstwa od regulaminu?

- Młodzi kierowcy boją się często dyskusji z organizatorem. Paweł został ukarany za swoją buńczuczność. To jakaś bzdurna sytuacja. Ciągła walka organizatorów z nami, w końcu ktoś zrozumie, że rajdy są dla nas. Nasze rozmowy z Andrzejem Górskim, którego znam od lat muszą przynieść jakiś skutek. W PZMot jest pewien beton, który trzeba ruszyć. Nakładane kary na wszystkich to głupoty. Nigdzie na świecie nie ma tak upierdliwych organizatorów, jak u nas. Dzisiaj musiałem bronić Isika przed policją, którzy stoją razem z organizatorem w krzakach i łapią na odcinku za 70 km/godz. To jakaś paranoja! Isik przepuszczał szybszych kierowców, a kiedy kurz opadł i Turek trochę przyspieszył od razu go złapali. O mały włos ich nie pobił. Wstawiłem się za nim i go puścili. Co chwilę wymyślane są idiotyczne przepisy. Za przesunięcie nalepki na samochodzie od razu jest kara 500 zł. Nikt nie zwraca uwagi ostatnio na klatkę, czy spawania. Na pierwszym Badaniu Kontrolnym sprawdza się, czy nalepki są równo naklejone. Rajd Krakowski został ukarany karą w wysokości 10 tys. zł za odwołanie odcinka. Władze rajdu nie odwołały odcinka w Świdnicy, który powinien być odwołany od razu. Tam w pewnym momencie mogłem zabić ponad 20 osób, gdybym przez przypadek nie obronił auta. Przede mną huknął Łukasz Sztuka. Ja jadąc za nim domyśliłem się po śladach, że coś się z nim stało, wpadłem w poślizg naprzeciw sporej garstki kibiców, którzy biegli "bo Sztuka walnął". Postawiło mnie bokiem, gdyby obróciło mnie, tak jak na Rościszowie zmiótłbym 20-30 osób. Sztab rajdu nie odwołał tego oesu, bo bał się kary. Karanie za byle rzecz musi obracać się w dwie strony, jeśli organizator popełnia błędy też musi ponosić konsekwencje. Poza tym głupotą jest trzykrotne przejeżdżanie jednego odcinka. Kierowcy za trzecim razem próbują znów urwać tę jedną sekundę i będzie tak, aż w końcu dojdzie do tragedii. Za trzecim razem idzie się już "po bandzie".

Dlaczego podpisałeś się pod listem rajdowców napisanym przez Przemysława Mazura do Głównej Komisji Sportów Samochodowych? Wątpliwe (wg autora listu) zabezpieczenie wymagało interwencji władz?

- Wszyscy wspólnie go redagowaliśmy i podpisaliśmy. Uważam dokładnie tak, jak jest napisane w tym liście, że organizator musi zostać karany za swoje błędy. Nie oczekujemy odpowiedzi na list, bo to taka zajawka. To specjalnie poszło do WRC, żeby trochę nad tym pomyśleli, że nie będziemy cicho. W końcu to przyniesie skutek. Jeśli przyjdzie kilku zawodników do organizatora i dojdzie do konkretnej kłótni i postraszenia sądem, jak to miało miejsce w przypadku pana dyrektora Rajdu Elmot to musi się zmienić podejście do zawodników i samych rajdów. W Europie głównymi "aktorami" rajdu jesteśmy my, tam się cieszą, że przyjechali tacy a tacy zawodnicy. W Polsce jesteśmy intruzami. Tak jest na każdym rajdzie. Kiedyś to się zmieni, ale to musi potrwać. Jak się stworzy jakaś konkurencyjna instytucja do PZMot to w końcu sytuacja się zmieni, musi być jakiś pluralizm. Taki przypadek mamy chociażby we Francji, gdzie rozgrywane są dwa różne mistrzostwa, które tworzą osobne organizacje. Nie boję się organizatorów, jestem już tak doświadczonym kierowcą, że nie muszę się obawiać.

Spodziewacie się jakichś niespodzianek ze strony organizatorów kolejnych rund RSMP np. problemy ze zgłoszeniem, czy rozbieranie auta?

- No pewnie, że takie będą. Ostatnio na Elmocie ni w pięć, ni w dziesięć przyszła komisja do mnie, do Dytki i do Kajetanowicza na strefie serwisowej. A czemu do nas? No bo tak. Są takie sytuacje na całym świecie. Ktoś kogoś nie lubi i ma jakieś znajomości to „poprosi” o sprawdzenie konkurenta. W tym ani na krok nie odstępujemy reszcie świata. Ja się nie boję, proszę bardzo niech mnie rozbierają. Ja wiem, że w ence nie ma już co zrobić. Wykluczenie w tej grupie jest złośliwe ze względu na jakieś niewielkie niedopatrzenie. Już nikt nie zatyka zaworów, nikt nie robi z auta petardy, wszyscy mają podobne egzemplarze. Śmieszne jest to, że nie wykluczają nikogo w S2000, bo nikt z komisji się na tym nie zna...

Jak idzie pisanie książki? O czym będzie opowiadać?

- Tak, jest taki pomysł. Wraz z byłym redaktorem naczelnym magazynu WRC (Grzegorzem Krajewskim- przyp. red.) myślimy o czymś takim. To będzie szkoła rajdowej jazdy. Prowadzę Szkołę Bezpiecznej Jazdy i wiem, jak rozmawiać z ludźmi. Taka trochę tańsza wersja kursu. W książce chciałbym ująć, że nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: co mam zrobić, aby bezpiecznie jeździć? Książka może być fajna, zwłaszcza jeśli poprzemy ją nagraniami z on-boardów i lotniska. Wiedza rajdowa jest kapitalną wiedzą i wbrew temu, co czasami czytam na forach dyskusyjnych i trzeba bardzo długo się uczyć pewnych rzeczy, żeby zrozumieć o co tu chodzi. Dlatego śmieszą mnie komentarze na tych forach. 10 proc. pisze tam ludzi normalnych, część pisze sfrustrowanych i zakompleksionych gagatków, którzy nigdy w życiu nie widzieli rajdu na żywo. Czasem czytam te komentarze i tak jak w komentarzach politycznych można boki zrywać. Trzeba to traktować jak Kabaret Olgi Lipińskiej.

Kiedy możemy się spodziewać książki w sklepach?

- Nie wiem. Grzesiek Krajewski skończył z WRC i ruszył w świat. Mamy projekt i sporo materiału zbieranego przez lata. Super byłoby, gdyby książka wyszła na tę zimę. Trochę utrudnia sprawę nagranie płyty, bo to zajmuje sporo czasu.

Komentarze (0)