Lorenzo nie poddał się jednak i wyprzedził swojego rodaka na szybszym motocyklu, pokazując że nawet na gorszej maszynie można rywalizować z Hondą. Co ciekawe, Hiszpan był bardzo pesymistycznie nastawiony do rundy w Katarze, utrzymując że zwycięstwo byłoby całkowicie wykluczone.
- Tak wielu ludzi zapomniało o nas w kontekście tego wyścigu, ale my wierzyliśmy - każdego dnia coraz mocniej i mocniej. Na torze dałem z siebie wszystko, niczego nie oszczędzałem. W każdym zakręcie każdego okrążenia jechałem na granicy możliwości - przyznał aktualny mistrz świata po wyścigu, mimo wcześniejszych wątpliwości.
Lorenzo wyznał również, że miał sporo szczęścia, ratując się w końcówce wyścigu przed upadkiem. Jego zdaniem, gdyby nie ten błąd, miałby szansę nawet powalczyć ze Stonerem o zwycięstwo. - Prawie się przewróciłem. Kiedy jedziesz w taki sposób, bardzo łatwo jest się rozbić. Uratowałem się przed upadkiem - nie wiem jak, ale pozostałem na torze. Być może gdyby nie ta sytuacja, to dogoniłbym Caseya, ale był naprawdę bardzo, bardzo szybki.