Pedrosa, Lorenzo i Stoner po GP Portugalii

Czołowa trójka nie miała w wyścigu o GP Portugalii zbyt wielu możliwości bezpośredniej walki - już od samego startu Jorge Lorenzo, Dani Pedrosa oraz Casey Stoner odjechali reszcie stawki. Australijczyk przejechał właściwie całkiem samotny wyścig. Inaczej było w przypadku dwóch Hiszpanów.

Lorenzo mimo wielkiego wysiłku, ani na moment nie potrafił urwać się Pedrosie. Zawodnik Repsol Hondy w poprzednich wyścigach zwykle z czasem słabł - z powodu bólu ramienia, będącego wynikiem niezaleczonej kontuzji. W trakcie miesięcznej przerwy Pedrosa poddał się jednak operacji i w Portugalii mógł już walczyć na całego przez pełen dystans wyścigu. Na cztery okrążenia przed metą przypuścił skuteczny atak na końcu prostej start-meta, objął prowadzenie i niezagrożenie wygrał wyścig.

Casey Stoner dowiózł trzecie miejsce, ale miał chwile zwątpienia: przez pewien czas doskwierał mu mocny ból pleców i co ciekawe, Australijczyk rozważał nawet możliwość wycofania się z wyścigu! Ostatecznie jednak przezwyciężył ból i dowiózł do mety miejsce dające najniższy stopień podium.

Dani Pedrosa (1. miejsce): - Oczywiście, wygranie wyścigu jest świetne, ale mogę powiedzieć że gdy jechałem za Jorge i kolejne okrążenia mijały, uśmiechałem się sam do siebie, bo byłem tak zadowolony ze stanu swojego ramienia. Dobrze, bolały mnie trochę mięśnie, ale nie było odrętwienia, więc nie było też problemu. Myślałem sobie nawet, że gdy przyjadę choćby na drugim miejscu, to będę bardziej niż szczęśliwy, bo wyglądało na to że problem zniknął. Jestem więc super-szczęśliwy. Ten wyścig był niesamowity. Jorge pojechał bardzo mocny wyścig, i dzięki niemu było tak interesująco. Dziękuję wszystkim lekarzom i fizjoterapeutom, którzy pomogli mi wrócić do zdrowia, nawet jeśli wymagało to sporego bólu. Dziękuję im wszystkim.

Jorge Lorenzo (2. miejsce): - Jak zwykle dawałem z siebie wszystko. Naciskałem bardzo mocno. Próbowałem powiększyć moją przewagę, ale kiedy pokonywałem kolejny raz prostą startową, Dani był zawsze tuż za mną. Być może przez to, że tak walczyłem, moja forma fizyczna nie była już tak dobra jak u Daniego. Zasłużył na to zwycięstwo w stu procentach, ponieważ był szybszy w końcówce wyścigu, a zwykle jest odwrotnie. Zobaczymy, co stanie się w kolejnych rundach.

Casey Stoner (3. miejsce): - Kiedy myśleliśmy, że pod koniec wyścigu wszystko zacznie się układać coraz lepiej dla nas, ponieważ tak właśnie mieliśmy ustawiony nasz motocykl, zaczął mi doskwierać nagły ból pleców. Przez pół okrążenia nie mogłem się poruszyć. Rozważałem, czy nie zjechać do swojego garażu. Ale na szczęście ból nieco się zmniejszył i mogłem zmieniać kierunek jazdy, pochylając się z jednej na drugą stronę motocykla. Szczerze mówiąc, to wielka ulga że ukończyłem wyścig. W końcówce pomyślałem jeszcze że przynajmniej spróbuję wywrzeć jakiś nacisk na czołową dwójkę, licząc na jakiś błąd z ich strony. Ale obaj pojechali świetny wyścig i nie było możliwości, bym się do nich zbliżył.

Komentarze (0)