Fernando Alonso przyznał jednak bez ogródek, że mógł nawet wygrać ten wyścig. - Po wywalczeniu drugiego miejsca, łatwo jest powiedzieć, że mogło być lepiej, ale generalnie jestem zadowolony. Musimy jednak poprawić się w kwalifikacjach, bo w samym wyścigu utrzymujemy dobre tempo - powiedział.
Hiszpan nie krył swojej satysfakcji z pracy zespołu. - W tym wyścigu wszystko dobrze się układało: start, postoje i strategia. W kwalifikacjach nadal jednak czegoś brakuje, ale jestem przekonany, że możemy to poprawić - mówi.
Kierowca Ferrari odniósł się też do walki z Lewisem Hamiltonem, którego wielokrotnie próbował atakować. - Hamilton był szybszy. Kiedy byłem za nim, naciskałem go tak mocno, jak tylko byłem w stanie, ale nie mogłem się zbliżyć. Wyjechałem co prawda przed nim po drugim pit stopie, ale straciłem przyczepność i w rezultacie udało mu się mnie wyprzedzić po zewnętrznej. Później zyskał on kilka sekund przewagi - tłumaczy.
Alonso może być zadowolony ze swojej postawy
Byłego mistrza świata F1 szczególnie ucieszyła wygrana z bolidami stajni z Milton Keynes. - Byliśmy w tym wyścigu wyraźnie lepsi od Red Bulla pod względem wydajności i to jest ważne, biorąc pod uwagę miejsce, gdzie znajdowaliśmy na początku sezonu. To oczywiście nie znaczy, że tak będzie w każdym kolejnym wyścigu, ale sytuacja wraca do normy - podkreślił.
- Klasyfikacja? Nie patrzę na nią, ale jeśli istnieje szansa na regularną walkę o podium, to Vettel nie może czynić tego samego - oznajmił.
Od razu po zakończeniu wyścigu hiszpański kierowca opuścił swój bolid. - Dlaczego zaparkowałem samochód na poboczu po zawodach? Zespół prosił mnie o wyłącznie silnika jako środek ostrożności. Na szczęście Mark Webber znalazł się tuż obok i mnie podwiózł. Nie wiem czemu domyślił się, że wyłączyłem silnik. Może miał połączenie radiowe z moim inżynierem - zażartował Alonso.