Kibice Formuły 1 zdążyli już przyzwyczaić się do zaciętej rywalizacji bolidów Ferrari i McLarena. W tym sezonie między Felipe Massą a Lewisem Hamiltonem doszło już do sporej liczby incydentów. Sędziowie dokładnie analizowali niemal każdą utarczkę między tymi kierowcami. Zdaniem Marka Webbera większość z nim uchodziła do miana zwykłych "wyścigowych incydentów".
- Można oczywiście argumentować nałożone kary tym, że kierowcy ponieśli straty, uszkodzili bolidy. Moim zdaniem jednak ostatni wypadek między nimi był z kategorii tych 50:50 - napisał na swoim blogu Webber.
Australijczyk uważa, że sędziowie powinni zachować większy dystans przy tego typu kolizjach. - Kary nakładane na kierowców F1 zaczynają przypominać te z normalnego ruchu drogowego. Stewardzi podchodzą do tego w ten sposób, że ktoś musi być ukarany, gdy dochodzi do wypadku - zauważył.
- Jeśli ktoś jest ewidentnie winny, to oczywiście powinien zostać ukarany. Czasami jednak należy uznać wypadek za zwykły wyścigowy incydent i po prostu nie wyciągać dalszych konsekwencji - dodał.