Kontrola polegała na drobiazgowym porównaniu silnika "z Hockenheim" z planami dostarczonymi FIA przez Mercedesa na początku sezonu. Kontrola nie wykazała ani odstępstw od regulaminu, ani zmian w stosunku od planów przedstawionych do homologacji - innymi słowy nie może być mowy o naruszeniu zamrożenia rozwoju silnika.
Na pewno nie była to ostatnia rutynowa kontrola i można się spodziewać, że po Grand Prix Węgier, FIA ogłosi czyj silnik będzie poddany następnej kontroli.